14 stycznia (poniedziałek) odbędzie się promocja 7. tomu poetyckiego podgórskiego poety Pawła Kękusia Przyladek wiecznej nadziei; prowadzenie Beata Anna Symołon, interpretacja wierszy Jakub Kosiniak, oprawa muzyczna: wokal Karolina Babik, akompaniament Stanisław Mąka, Piwnica Dworku Białoprądnickiego, ul. Papiernicza 4, godz. 18.00.
Świat obrazowych metafor
„Przylądek wiecznej nadziei” jest najbardziej osobistym tomem poetyckim w dotychczasowym dorobku Pawła Kękusia. Gdyby spojrzeć na niego w kategoriach psychologicznych, można by powiedzieć, iż jest czystą introspekcją. Podmiot liryczny pokrewny, miejscami tożsamy z autorem, zanurza się głęboko we własnym wnętrzu, aby z przeszłości, wizji przyszłości oraz systematycznie i mozolnie budowanej teraźniejszości, stworzyć obraz świata poetyckiego autora „Wodospadów”. Te zostały nie bez powodu w tym miejscu przywołane, bowiem właśnie pierwszy tom krakowskiego poety jest najbliższy jego aktualnym zmaganiom z czasem, a dzielące je lata pokazują, że dystans nie neguje postawionych wówczas tez, choć wszystko przenosi na inny poziom wewnętrznej analizy. To także tom osobisty ze względu na ukierunkowanie wspomnień na najbliższą rodzinę (niezastąpioną w niczym Mamę), nieobecną ukochaną, tych, którzy przedwcześnie odeszli… Język wierszy „Przylądka”nasycony jest metaforami, które budują niezwykle subiektywne i kolorowe obrazy. Świat poetycki zbudowany z obrazowych metafor. Niekiedy cały wiersz jest jedną barwną przenośnią (Mokra samotność, Powódź słońca, Miodowa akwarela).
Podmiot liryczny nie tylko nie ma dorianowskiego portretu, lecz nie dostrzega nawet jednolitości swojego lustrzanego odbicia. Dlatego potrzebne jest mu permanentne scalanie różnych okresów życia, by uzyskać obraz w miarę czytelny (Szkic). Taka postawa skazuje go na bycie w stanie ciągłego zawieszenia między czasami. Na nieustanne zanurzenie w różnych czasach.
Przeszłość. (…) czarno-białe fotografie świadectwem kolorowego życia. To kwintesencja przeszłości podmiotu lirycznego. Gdy klamra wypadku podzieliła czas na dwie niemożliwe do płynnego przekraczania części, zdarzenia minione i miejsca przynależne do przeszłości (jak Podgórze), nawet banalne sprawy, zyskują na intensywności i barwach, a gdy ich brakuje – pług wspomnień zagęszcza los (Pajęczyna). Kolory dawnego życia przynależały do świata realnego. Obecnie, barwne życie pulsuje wewnątrz podmiotu, pod skorupą codzienności i milczenia. Tylko podmiot może wydobyć je na powierzchnię …papieru, aby ukazać innym. Dawna Itaka (cisza krajobrazu) odeszła w niebyt, powstała nowa – krajobraz wykreowany. Tworzony już nie tylko z potrzeby, ale wręcz z musu.
Teraźniejszość. Najtrudniejsza dla podmiotu. Na co dzień swobodę dawno minionej przeszłości zapewnia podmiotowi sen. Dlatego na jawie szuka odpowiedników swobody równej marzeniom sennym. I znajduje ją w pisaniu. W stosunku do snów chce posunąć się o krok dalej i nadać obrazom formę, scalić poszatkowaną rzeczywistość, by wyjść ku przyszłości, a – jeżeli obrał właściwą drogę (Obawiam się grzechu zaniechania, Skrzynia, Everest)– i ku ponadczasowości. Podąża nią z uporem większym niż Don Kichote, z determinacją równą tańczącym pas de deux żurawiom, bez nauczyciela i wyraźnego powodu. Tworzenie obrazów poetyckich (innego świata) jest jedyną szansą na ciągłość zdarzeń w życiu podmiotu lirycznego (Logika konieczności) i możliwością nadania mu precyzyjnego kształtu (Pogięta autobiografia, Życiowe półetatu). Pisanie jest pracą, od momentu, gdy inna stała się niemożliwa (Wzgarda czy rozgłos, Otoczony próżnią).
Przyszłość. Jest realna. Wystarczy zamknąć oczy (Życiowe półetatu). Jest latawcem unoszonym w powietrzu przez skrawki marzeń (SOS), rozkwitającymi perspektywami wychodzącymi spod pióra (Outsider), skrzydłami, których istnienie wyczuwa podmiot (Skrzynia)… Droga twórczości stoi przed autorem „Przylądka” otworem, bowiem myśli wybiegające w przyszłość mają dla niego sprawczą moc.
Szkoda że dopiero dzisiaj się o tym dowiedziałem…