Plac Bohaterów Getta. Dwa i pół roku po zakończeniu remontu i w środku sezonu turystycznego, to dobry moment, żeby porównać, jak miało być, a jak jest.
Zacznijmy od oświetlenia. Lampki zostały umieszczone w podstawie każdego krzesła i miały świecić. Miały – niestety od pół roku plac tonie w ciemnościach. Sądząc po licznych ekipach, które gościły na placu, pewno nawet próbowano je naprawiać, jednakże zadanie chyba ostatecznie przerosło możliwości fachowców.
Pomieszczenie w środkowej części dawnego dworca Karpaty miało być zamykane na noc i otwierane na dzień. Tak, żeby w dzień można tam zapalić świeczkę, a w nocy niekoniecznie wykorzystywać je jako toaletę. Znaleziono kompromis – jedno wejście jest otwarte cały czas, a drugie cały czas zamknięte. A więc jednak zwyciężyła całodobowa toaleta, która niestety wyklucza inne funkcje.
Oczywiście podjazd na przystanki dla wózków inwalidzkich też miał działać, ale jak zobaczyliśmy przed kilkoma tygodniami w programie Podglądacze TVP Kraków – nie działa. Zresztą, nie ma to większego znaczenia, bo nikt nigdy nie widział osoby niepełnosprawnej, która chciałaby z nich skorzystać.
A miejsca parkingowe? Też miały być w miejscach zaprojektowanych i wyznaczonych. Niestety uznano, że samochody nie powinny parkować na placu i ustawiono znaki zakazu. No i teraz… samochody i tak parkują na placu, tylko w miejscu do tego nieprzeznaczonym, ale za to tam, gdzie nie ma znaków zakazu. Cóż z tego, że akurat w poprzek zaznaczonego w nawierzchni śladu muru getta.
Wspomnijmy też o studzience ściekowej, która miała działać, a tylko śmierdzi, o czym na co dzień przekonują się właściciele Galerii na Placu i ich klienci.
A na koniec: nadal brak informacji o historii i symbolice placu, a jedyna tabliczka obecna w tym miejscu upamiętnia osobę, która dokręciła ostatnią śrubkę i dokonała otwarcia placu!. Prezydent Miasta ma zatem nadal priorytet przed Bohaterami Getta.
Ale oczywiście cieszymy się, że Plac został w ogóle odnowiony. W ogóle. Bo w szczególe nic się nie zmieniło.