O co chodzi? A o historii żarna, w które dostają się różne postaci, zdarzenia, sytuacje, łącząc się ze sobą, przenikając i wzajemnie na siebie działając. Ten przydługi, nieco zawikłany wstęp, już śpieszę wyjaśnić. Dom Zwierzyniecki otworzył w piątkowy wieczór wystawę „Andrusy, Kindry, Agary… z przedmieść Krakowa”. Szukaliśmy na niej wątków, a jakże podgórskich. Spodziewaliśmy się dziewczyny morowej – Loli z Ludwinowa, wspomnienia tu i ówdzie o podgórskich chacharach, nawet prowokującego, zaczepnego kredowego napisu (uwaga jesteśmy w erze przedsprayowej) na ścianie zaaranżowanego podwórka. Jednak tego, że w muzeum lewobrzeżnych przedmieść Krakowa za wzór słynnego Baru na Stawach służył będzie bar z Borku Fałęckiego, nigdy. Historia jest niezwykła. Zaczyna się od odnalezionej przypadkowo na śmietniku (o niełaskawa historio) fotografii, a raczej fotografiom. Zdjęcia baru – piwiarni okocimskiej i wyszynku wódek Katarzyny Trzcińskiej z Borku Fałęckiego odnalazł Michał Bury. Autorzy wystawy poszukiwali fotografii słynnego Baru na Stawach – chcąc zaaranżować jego wnętrza i w ten sposób wprowadzić widza w niepowtarzalną i przeniesioną na kartę historii atmosferę krakowskich przedmieść, od czasów powojennych do lat 60., 70. XX wieku. Odnalezione fotografie były tym, czego szukali. Efekty warto zobaczyć na wystawie, na której oprócz wnętrz wspomnianego baru, odnajdziemy zabawki kindrów, agarów, ich zwyczaje, kodeks honorowy, atmosferę podwórek i miedzydzielnicowych przepychanek. Uważny podgórski widz odszuka program do przedstawienia „Królowa Przedmieścia” z roku 1960, w którym akcja Loli została przeniesiona w dobrze znane nam miejsce – „co się na prawym brzegu Wisły wznosi diabli go podobno strzegą a Krzemionek nazwę nosi”. Wystawa w Domu Zwierzynieckim potrwa do 9 marca 2014 roku.