18 świec białych i dziesięć niebieskich. Tyle zapłonęło na ulicy Lipowej pod tablicą upamiętniającą katastrofę angielskiego Liberatora. Tyle samolotów brytyjskich i amerykańskich wraz z załogami pochłonęła nad Małopolską niemiecka machina wojenna.
Na spacerze pojawili się świadkowie tej pamiętnej nocy z 16 na 17 sierpnia 1944 roku – Podgórzanie. Jeden z nich przyniósł ze sobą maleńki fragmencik rozbitego Liberatora – śrubkę. Inny opowiadał o tym, że wieść o katastrofie rozeszła się lotem błyskawicy i obejrzeć wrak samolotu przyszło wiele osób. Każdy zabierał ze sobą fragment maszyny, a kobiety z resztek spadochronu szyły sobie bluzki. Pamięć owej nocy ciągle żyje we wspomnieniach tych ludzi, choć czas zatarł szczegóły wydarzenia. I choć nie wszyscy byli zgodni co do miejsca, w którym rankiem 17 sierpnia ujrzeli rozpruty kadłub angielskiej maszyny, to wszyscy zgodzili się z dr Wielgusem, że teraz najważniejsza w tej historii jest pamięć. O bohaterstwie ludzi niosących pomoc walczącemu miastu innego narodu, o okrucieństwie wojny.
Wszyscy poznali też szczegóły projektu, który być może w przyszłości stanie na Bulwarze Inflanckim, być może kiedyś Bulwarze Lotników Alianckich.
Pragniemy bardzo gorąco, bardzo serdecznie podziękować dr Krzysztofowi Wielgusowi za poprowadzenie spaceru.