Nie było nas wielu, ale jakie to było zacne i miłe towarzystwo! Nie wszyscy rzemieślnicy dotarli, ale Ci którzy przybyli i dzielnie stawili czoła pogodzie, poznali się, przedstawili zebranym, opowiedzieli co robią dlaczego i gdzie. Były anegdoty, było wesoło. Co się okazało? Otóż to, że pracownie położone są w odległości góra 200 metrów jedna od drugiej, a ich właściciele się nie znają! To był znakomity moment na zawiązanie znajomości, a może kiedyś współpracy? Tego życzymy. Wpadły nam do głowy przy okazji niezłe pomysły. Dziękujemy Pani Kasi, Pani Magdzie, Panu Łukaszowi, Panu Konradowi, że przyszli, Agnieszce Wanickiej za energię, rytm spotkania i słoneczny uśmiech w ponura deszczowa aurę, Bernadce Szeląg za ogrom pracy, którą włożyła w powstanie wystawy i której nie mogła otworzyć przez niesforny bark, Oli Chojnackiej, która rzutem na taśmę wpadła z pomysłem, zrealizowała i dzięki niej jedna z najważniejszych i najstarszych pracowni podgórskich nie została przez nas pominięta. Ewie Sobczyk za pomoc w zabieganym rytmie dnia. Wszystkim przybyłym, bo było bardzo miło!
Zapraszamy i na Rynek Podgórski (do końca września) i do sieci na stronę: www.madein.podgorze.pl