Dzięki uprzejmości Jarosława Kajdańskiego, redaktora naczelnego miesięcznika Wiadomości publikujemy artykuł z październikowego numeru.

Wybudowany przed wojną staraniem i ze środków Cechu Rzeźników i Masarzy w Piaskach Wielkich. Był ich chlubą, tutaj odbywały się spotkania, wesela, imprezy kulturalne, stanowił – obok kościoła i KS Orzeł – centrum życia piaszczańskiej społeczności. Po wojnie działała tu m.in. poczta. Od niego nazwano główną ulicę. Niestety od lat popada w ruinę. Piaszczanie nie wydają się być zainteresowani jego ratowaniem. Skomplikowany jest stan własności, który mozolnie wyjaśnia Wydział Skarbu UMK.

Wielokrotnie rozmawiałem z dozorcą obiektu Franciszkiem Wrześniem, który tam mieszka od urodzenia. Jego rodzice przyjechali do Piasków Wielkich z Limanowej, gdzie zostali przez Niemców wyrzuceni z domu podczas okupacji. Mówi i pokazuje, że w Domu Cechowym wszystko próchnieje i się sypie. W oficynie nadal działa p. Grabowski, który, jak usłyszałem, podnajmuje pomieszczenia dla Żydów na ich wyroby piekarnicze. O Dom Cechowy przed laty wystąpiło na drogę sądową Stowarzyszenie Miłośników Piasków Wielkich, ale przegrało 4 rozprawy z p. Grabowskim. Obiekt został częściowo wyremontowany, zdaniem dozorcy to było jakieś 25 lata temu, ale to była fuszerka, dach zaczął przeciekać, i tak jest do dziś. W sieni nadal dumnie wisi historyczna tablica „Na pamiątkę wskrzeszenia Ojczyzny, ku chwale Bożej i pożytkowi tutejszych mistrzów rzeźników i masarzy Dom ten zbudowano w roku 1934”. Na fasadzie domu przy fundamencie jest data rozpoczęcia budowy w roku 1932.

Po drugiej stronie Cechowej była piaszczańska rzeźnia, budynek stoi nadal, przez jakiś czas była tam „Vistula”.

Gdy byłem radnym dzielnicy walczyłem o ocalenie tej pamiątki, ale się nie udało. Po publikacji tekstu w miesięczniku „Wiadomości” zgłosił się lokalny prywatny przedsiębiorca, który chciał tam przenieść swoją pralnię i magiel, z poszanowaniem substancji historycznej. Poradziłem mu wystąpić z pismem do Wydziału Skarbu, pomogłem to pismo zredagować. I na tym się skończyło.

Tekst i zdjęcia: Jarosław Kajdański

www.wiadomoscipodgorze.pl