…na drutach robiła.
No i co tak na mnie patrzycie. Przecież ten z d j ę t y z g ł o w y r ą b e k na długo Dziecku nie starczył. Maria na pewno szybko coś uprzędła, utkała, może właśnie na drutach „zdziałała”. Brak niestety o tym kolędy. Może jednak do niedzieli 9 stycznia jeszcze powstanie. Zapraszam do współrymowania. Że to zbyt odważny pomysł? A skądże. Posłuchajcie co o kolędzie rzecze w Encyklopedii Staropolskiej nieoceniony Zygmunt Gloger: „Kto przyglądał się uważnie kolędzie, ten musiał dostrzec, że jej właściwym przymiotem i największym wdziękiem, samą jej istotą, jest ta poufałość naiwna z jaką mówi o Narodzeniu Pana Jezusa i Jego Matce”.
Podobnie zapewne myśleli Mistrzowie średniowiecza malując Madonnę robiącą na drutach i to od razu na czterech, co jest już wyższym stopniem wtajemniczenia. Tak właśnie pracuje Madonna ze Sieny na obrazie Święta Rodzina, którą podobno namalował Ambrogio Lorenzetti w 1345 roku. Nie inaczej widzi to mistrz Bertram z Monachium. W kościele Benedyktynek w Buxtehude pokazuje Madonnę zakańczającą szatkę dla Jezuska ściągaczem koło szyjki.
Spójrzcie jeszcze jak już prawie nam (a przynajmniej mnie) współczesny (1882 – 1940) brytyjski rzeźbiarz, grawer, grafik, projektant Arthur Eric Rawton Gill przestawia Madonnę z Dzieciątkiem, aniołem i oczywiście robótką.
U nas zima potrwa jeszcze trochę. Zdążymy chyba chwycić za druty i może nawet, jak nie z nową kolędą, to z nowym szalikiem spotkamy się na Podgórskim Kolędowaniu.
Wyobrażam sobie, że dla Dzieciątka taka śmigająca robótka to nie lada radość! Można ciągnąć za nitkę, łapać za kłębek i uważnie w paluszkach studiować ściegi. Rymują się niegdysiejsze śniegi, co w sumie pasuje – chyba
niezbyt wiele mam dziś robótki dzieciom działa. Cóż, zawsze można wydziergać sobie własną kolędę…