Na placu Bohaterów Getta pojawili się nachalni kupcy.

Handlarze codziennie przez większość dnia siedzą w swoich samochodach zaparkowanych na pl. Bohaterów Getta lub w jego pobliżu i czekają. Gdy tylko na plac przybywa zorganizowana wycieczka, kupcy obojga płci wysiadają z samochodów, zabierają ze sobą potężne torby i podchodzą do turystów. Nie pytając o zdanie przewodnika lub kierownika wycieczki, wyjmują z wielkich toreb m.in. czapki, rękawiczki i pluszowe misie, a następnie zaczepiają turystów podtykając im pod nos oferowane przedmioty. Podobne „akcje” miały miejsce także zeszłej zimy.

Grupy wycieczkowe, głównie zagraniczne, przyjeżdżają na pl. Bohaterów Getta w zupełnie innym celu niż chęć kupna tanich szalików czy maskotek.

Przypomnijmy, że pomiędzy 3 marca 1941r. a 13 marca 1943r. plac Bohaterów Getta (wówczas pl. Zgody) znajdował się na terenie getta krakowskiego utworzonego przez niemieckich nazistów. W getcie stłoczono tysiące Żydów, a Plac Zgody wówczas funkcję placu apelowego. Na organizowane apele, nierzadko wielogodzinne, Niemcy pozwalali zabierać Żydom krzesła, by mieli na czym siedzieć. Po apelu, Żydzi brali swoje krzesła i wracali do „siebie”. Jednak po ostatnim apelu, 13 III 1943r., Żydzi ze swoimi krzesłami już nie wrócili do mieszkań w getcie. Poznali bowiem rozkaz natychmiastowej ewakuacji. Nocą, w pośpiechu, pędzono ich z pl. Zgody do obozu w Płaszowie, gdzie dla sporej części z nich miał nadejść koniec.  Niektórzy stracili życie jeszcze na placu. Po wszystkich pozostały tylko krzesła z ostatniego apelu. Ta historia znalazła uznanie u twórców odnowy placu Bohaterów Getta z 2005 roku, którymi byli Kazimierz Łatak i Piotr Lewicki. Krzesła na placu mają stanowić swego rodzaju pomniki mieszkańców getta i zarazem znaczyć pustkę, która po nich pozostała.

Teraz, gdy w to miejsce przyjeżdżają liczne wycieczki, zarówno polskie jak i zagraniczne  – okazję zwietrzyli nachalni kupcy. To zrozumiałe, że każdy chce handlować w miejscu chętnie odwiedzanym, ale czy zaczepianie turystów i wymachiwanie towarami przed ich oczami w tym miejscu nie podchodzi pod łamanie prawa mówiącego o nietykalności osobistej oraz szanowaniu innych?

A jeśli nawet danej rzeczy prawo nie zabrania, nie znaczy to przecież, że tę rzecz wypada wykonywać w każdym czasie i miejscu. Oprócz prawa istnieją bowiem także dobre obyczaje.

Czy opisywany proceder może trwać? Nienajlepszy tworzy to obraz Polaków w oczach odwiedzających nas cudzoziemców. Niestety, odbija się to opinią także na samym Podgórzu.