Niewiele ponad 20 lat miał Jan Hausner kiedy opuściwszy rodzinę, wbrew ojcu, stanął w Krakowie. Rodzina pozostała w niemieckiej kolonii Fehlbach (Potoku Jaworowskim) niedaleko Jarosławia i Dornbach (Tarnawcu) koło Leżajska. Podejmował jakieś doraźne prace na Kleparzu. W 1872 roku, w kleparskim kościele św. Floriana, Jan pojął za żonę Annę Warmus. Jan i Anna co najmniej do roku 1877 zamieszkiwali u Warmusów. Pierwsi synowie – Jan Jakub, Karol i Bolesław – nie są odnotowani w księgach kościoła św. Józefa. W roku 1881 na pewno mieszkali już na terenie parafii podgórskiej, w Zabłociu. Późniejsza korespondencja synów Jana adresowana była na ul. Wandy 10 (obecnie ul. Dąbrówki) lub na jatki miejskie w „Podgórzu przy Krakowie”.Jatki były źródłem utrzymania rodziny, w której do roku 1891 urodziło się dziewięcioro dzieci.

Na Zabłociu pod numerem 268 mieszkał w 1910 roku Stanisław Hausner i Antoniną z domu Łaptaś. Obok – w domu nr 269 – w latach 1905-1906 urodzili się synowie Karola Hausnera, Mieczysław i Karol. W 1881 roku Zabłocie 171 było miejscem narodzin Antoniego Hausnera.

Jan Hausner, ur. 1849, zm. 1939

Gniazdem rodzinnym dla przybyłego po 1902 roku z Dornbachu do Podgórza Franciszka Hausnera – stryjecznego brata Jana – i jego rodziny stał się dom przy ówczesnej ulicy Kraszewskiego 20 (od 1920 roku – ul. Dekerta 3). Franciszek do 1907 roku mieszkał przy ul. Krzemionki 20. Natomiast „na Dekerta” urodziło się dwóch synów Adolfa Hausnera i Laury Kahl (1910-1915), tutaj zmarł sam Franciszek (1910), potem Adolf (1940) i Laura (1948). Przez długie lata pod „trójką” mieszkali Franciszek, syn Adolfa, z żoną Bronisławą z Gorgoniów. To z tej gałęzi rodziny wywodzą się piłkarze „Wisły” i „Cracovii”, Franciszek i Krzysztof Hausnerowie, sędzia i jeden z założycieli KS „Podgórze” Władysław Hausner czy ekonomiści Włodzimierz i Jerzy Hausnerowie.

Wschodnia część Podgórza była miejscem intensywnie rozwijających się niewielkich zakładów przemysłowych – składów węgla, fabryki gwoździ, papy, zapałek, garbarni, a także rzeźni. I właśnie z zawodem rzeźnika była w tamtym czasie związana rodzina Hausnerów.

Jan Hausner prowadził kancelarię i zarządzał podgórskimi jatkami oraz był kierownikiem rzeźni na Zabłociu. Był znany z wielkiej solidności i skrupulatności, dobroci i sprawiedliwości. Jatki mieściły się w budynku przy ulicy Kalwaryjskiej przylegającym do budynku mieszkalnego numer 12. Budynek był parterowy, o wysokim sklepieniu i bardzo spadzistym dachu, typowy dla ówczesnego budownictwa przemysłowego. W związku z budową mostu u wylotu ul. Krakowskiej halę targową wyburzono w latach 1926-1933. W zbiorach Archiwum Państwowego w Krakowie zachowała się jej fotografia z roku 1910.

W dużej hali ustawiono w rzędach stanowiska do sprzedaży mięsa i wyrobów wędliniarskich. W dni targowe wszystkie były zajęte. Ze wspaniałych wyrobów słynęli „Piaszczanie”. To z Piasków Wielkich pochodziła żona wnuka Jana, Zdzisława Hausnera (1906-1959), Maria Pasiek. Piaszczanie słynęli z wędzonych kiełbas, szynek, białych kiszek i czerwonych leberek, białych salcesonów i ozorków w galarecie. Handlem mięsem i wędlinami Maria i Zdzisław Hausnerowie zajmowali się w latach wojny i tuż po jej zakończeniu. Zdzisław był piłkarzem „Cracovii”. Na jedynej fotografii widać go w pasiastej koszulce.

Jatki w Podgórzu otwierano o godz. 6 rano. Klientki już czekały, a rąbanie i dzielenie ćwierci nie należało do łatwych czynności. Dopiero po godzinie 10 był czas na śniadanie. Czeladnik lub młodzi członkowie rodziny zaopatrywali restauracje, jadłodajnie, poważniejszych przedsiębiorców i zbierali zamówienia na dzień następny. Towar na popołudnie pobierano z otwartej około południa chłodni. Właściciel jatki jechał do domu gdzie w warsztacie przygotowywał wędliny do godziny 22-23 pozostając przy piecu wędzalniczym. Punkt sprzedaży zamykany był około godziny 17-18. Na koniec dnia sprzedaży czekali ubodzy klienci, którzy kupowali tzw. „zrzynki”. Kobiety wynosiły swoje zakupy na dużych liściach kapusty.

Jan Hausner zajmował trzypokojowy, służbowy dom z ogrodem na Zabłociu, przy rzeźni. Po wypadku, kiedy nie mógł już pracować, przeniósł się do jednopokojowego mieszkania przy ul. Dąbrówki. Do domu przyjeżdżała z wiktuałami – w tym ze wspaniałym miodem – kobieta mówiąca po niemiecku, „Niemra”. Czy mógł to być ktoś z Fehlbachu, z rodziny Jana? Tam zostali jego rodzice, tam mieszkały siostry z rodzinami, bracia Adam – z którym utrzymywał bliskie kontakty – i Henryk. Jan zmarł w 1939 roku, w wieku 90 lat, i został pochowany na starym cmentarzu podgórskim.

Wraz z rodziną mieszkała z Janem najmłodsza córka Helena, której mąż Stanisław Grzywacz, maszynista kolei wiedeńskiej, zmarł w latach okupacji niemieckiej. Sąsiednie mieszkanie zajmowała kuzynka Jana, Henryka. Stałymi gośćmi w domu Jana Hausnera byli zaprzyjaźnieni urzędnicy magistraccy i proboszcz od św. Józefa. To proboszcza Jan przed śmiercią pytał czy może modlić się „po swojemu”. Zresztą „po swojemu”, w języku niemieckim, przez całe życie odmawiał różaniec. Brat Adam pisząc do niego z Fehlbach używał trudnej, łamanej polszczyzny, z widocznymi gramatycznymi konstrukcjami języka niemieckiego.

Helena była piękną kobietą, słynącą z wielkiej elegancji, a przy tym osobą życzliwą i uczynną. Bez niej nie odbywały się żadne uroczystości weselne i dobroczynne w Podgórzu.

W nowym podgórskim kościele odbył się ślub Jana Jakuba Hausnera i Balbiny Grzybek. Rodzinne szczęście Jana Jakuba i Balbiny trwało do roku 1909. Najpierw zmarła jego matka Anna z Warmusów, a zaraz po urodzeniu syn Jan. Późniejsze wydarzenia można odtworzyć z zachowanych listów Jana Jakuba do ojca z lat 1912-1921. Prawdopodobnie w roku 1910 przekazał swojemu bratu Józefowi do jatki towar do sprzedania, na zakup którego pożyczył wcześniej 1400 koron. Józef nie zrealizował swoich zobowiązań wobec brata i ten zmuszony był wyjechać do Chicago. Nazwisko Johna Hausnera z Krakowa przybyłego w roku 1912 figuruje na spisach imigrantów w Ellis Island w Nowym Jorku. Chicago w tym czasie przeżywało wielką przemianę. Jan uległ wypadkowi – szyna, która miała być założona do pieca pod ruszta upadła mu na nogę. W liście do ojca narzekał, że wysłał dziesięć listów do żony i dwa do syna Albina, pieniądze i nie ma potwierdzeń. Kilka miesięcy później ojciec z kolei wypominał, że zapomniał o żonie i dzieciach. Na przełomie lat 1912 i 1913 dwa miesiące przebywał w szpitalu. Wkrótce Europę ogarnęła wojna. Kontakt został zerwany.

Następny list pochodzi z 18 stycznia 1920 roku. Jan Jakub prosił ojca aby pomógł kupić mu dom i ziemię na Zabłociu, Zakrzówku lub Dąbiu. Zamierzał wrócić do końca roku i zostać rolnikiem.

Potem przez półtora roku brak było wiadomości. Wyjaśnia to ostatni zachowany list datowany na 11 grudnia 1921 roku. Jan Jakub miał kłopoty z pracą, przeżył strajk, zamieszki i starcia z policją. Chcąc zebrać pieniądze na wspomniany dom kupił akcje Towarzystwa Żeglugi Morskiej. Ten krok pogrążył go ostatecznie.Towarzystwo zbankrutowało a 800 ludzi straciło swoje majątki. Jan Jakub znowu musiał zbierać pieniądze, tym razem na powrót do domu; powrót, który nie nastąpił. Syn Jana Jakuba, Albin, w latach II wojny światowej był dowódcą sabotażowo-dywersyjnej siatki konspiracyjnej w Zakładach Zieleniewskiego. W 1943 roku został zamordowany w obozie koncentracyjnym Auschwitz.

O młodszym bracie Jana Jakuba, Karolu Hausnerze, pisał prawdopodobnie „Czas”:

Karol Hansner [Hausner], czeladnik rzeźnicki, szedł z rzeźni miejskiej do domu przez linię akcyzową i niósł w kieszeni flaszkę spirytusu. Strażnik akcyzowy Piotr Górnisiewicz przytrzymał Hansnera [Hausnera] jako przemytnika i wezwał go, aby się udał do urzędu rogatkowego podgórskiego celem ukarania za przemytnictwo. Wtedy miał Hansner [Hausner] rzucić się na strażnika i wyrwać mu gwizdek, gdy chciał wezwać na pomoc innych strażników, a nawet zagroził mu nożem. Ostatecznie przy pomocy nadbiegających strażników doprowadzono Hansnera [Hausnera] do urzędu akcyzowego, gdzie zapłacił tytułem kary 2 k. 40 h., osobno zaś oskarżyła go prokuratoria państwa o zbrodnię gwałtu publicznego.

Karol mieszkał również w Podgórzu. Z szóstki jego dzieci dwoje zmarło w dzieciństwie. Urodzony w roku 1903 syn Edward pracował w rzeźni miejskiej a potem był lakiernikiem, a jego żona Anna Czepiec – prawdopodobnie z Rząski – mogła pochodzić z szeroko rozgałęzionej rodziny Czepców z Bronowic Małych. Stefan Hausner i Anna Gazda byli drużbami na weselu Edwarda i Anny. Trzeci z kolei syn Karola, Karol Stanisław, „tramwajarz”, ożenił się z Teofilą Kęsek z Bonarki. Rodzina zamieszkała przy ulicy Zakopiańskiej – w tamtym rejonie pozostały też dzieci i wnuki Karola Stanisława. Poprzez Teofilę Kęsek rodzina Karolów Hausnerów utrzymywała bliższe kontakty z kuzynem Emilem Hausnerem, synem Adolfa i Laury Kahl. Siostra Teofili, Janina Kęsek, była żoną Emila, natomiast sama Teofila matką chrzestną jego syna Krzysztofa. Śluby dwóch sióstr miały miejsce w roku 1929. Na cmentarzu podgórskim znajduje się grób K. Hausnerów. Obok leżą pochowani Jan Kęsek i Katarzyna Sysło, rodzice Teofili i Janiny.

Stanisław Piotr ze starszym bratem Antonim trudnili się skupem i ubojem bydła, sprzedażą mięsa i wędlin, oraz – w latach 1925-1930 – eksportem mięsa do Wiednia. Stanisław otrzymał dyplom mistrza rzeźnickiego wydany 15 kwietnia 1924 roku przez Zbiorowy Cech Rzemieślniczy w Krakowie na Podgórzu. Chował mleczne krowy (około 15 sztuk), które wypasały się na wałach wiślanych. To stąd Stanisław nosił przydomek „Gazda”. W czasie I wojny światowej został ranny pod Ołomuńcem, a następnie jako kucharz skierowany do jednostki na Kopcu Kościuszki.

Później Stanisław i Antonina zamieszkali przy ul. Salinarnej 10 (obecnie Lwowska). Tam żona prowadziła restaurację, zaś on warsztat i sklep mięsny. Wiosną 1941 roku musieli przenieść się za Wisłę (ul. Bocheńska 6) Stanisław i Antonina Hausnerowie. Nie przeszkodziło im to przy Placu Wolnica prowadzić restauracji i sklepu.

Urodzony w roku 1910 syn Stanisława Piotra, Stefan, również był mistrzem rzeźniczo-wędliniarskim. W latach 1929-1935 pracował u ojca, początkowo jako czeladnik, później jako kierownik masarsko-rzeźniczy. W roku 1942 otworzył własny sklep przy ul. Starowiślnej 12 oraz warsztat przy ul. Augustiańskiej. Po wojnie złożył egzamin mistrzowski i w roku 1948 wszedł w skład zarządu Cechu Rzeźników i Wędliniarzy. W Zrzeszeniu Kupieckim Branży Wędliniarskiej był starszym cechu. Niestety w latach 1950-1951 zlikwidowano Cech a także warsztat Stefana. To zmusiło go do zdobycia w roku 1955 zawodu mechanika samochodowego. Jego aktywna działalność zawodowa w latach wojny pozwalała na wspieranie finansowe konspiracji. Był w latach 1943-1945 żołnierzem Armii Krajowej. Przewoził i przechowywał broń i materiały wybuchowe. Zasilał fundusz kasy samopomocy 27 plutonu „Zosia”. Ujawnił się w kwietniu 1945 roku.

Kolejny syn Jana, Julian, wraz z żoną – pracującą wcześniej w fabryce zapałek na Zabłociu – handlował mięsem i wędlinami w sklepie przy ul. Kalwaryjskiej. Było to bezdzietne, ale bardzo udane małżeństwo. To Julian wybudował rodzinny grobowiec „Janów Hausnerów” na nowym Cmentarzu Podgórskim, do którego przeniósł rodziców ze starego cmentarza.

Antoni Hausner, trzeci syn Jana i Anny Warmus, urodził się 17 stycznia 1881 roku. Był pierwszym dzieckiem w rodzinie Hausnerów ochrzczonym w podgórskim kościele św. Józefa. W tym samym roku zmarł jego mały czteroletni brat Bolesław. Antoni był postacią znaną i szanowaną w Podgórzu. Ożenił się z Żydówką, która na chrzcie otrzymała imię Magdalena. Mimo to wszyscy zwracali się do niej pierwotnym imieniem Regina. Małżeństwo było bezdzietne, ale – podobnie jak brata Juliana – udane. Po śmierci Antoniego 23 grudnia 1940 r. dla jego żony nastał niepewny czas. Restaurację okradano i napadano. Gestapo dokonało aresztowania Magdaleny-Reginy wysyłając ją do obozu koncentracyjnego w Oświęcimiu-Brzezince. Rodzina Hausnerów próbowała jej przed tym pomóc m.in. organizując poprzez znajomego granatowego policjanta pracę w Żegiestowie i lewe dokumenty. Regina nie zdecydowała się z tego skorzystać wierząc w niemieckie nazwisko. Do Łagiewnik już nie wróciła, co potwierdza Helena Mayer i Jan Grzywacz starający się po wojnie o majątek po stryju Antonim.

Z inicjatywy Antoniego Hausnera powstał kolejowy klub piłki nożnej „Unia”, którego zawodnicy nosili biało-liliowe barwy. Organizując w tzw. „sabaśniku” – sali klubu kolejarza – przy ul.Tarnowskiej zabawy i festyny wspierał finansowo „Unię”. Był otwarty na ludzkie sprawy. Żona prowadziła jadłodajnię, do której przychodzili robotnicy z Solvay’a; gdzie wieczorem organizowano „potańcówki”. Antoni z kolei otworzył sklep z mięsem. W tym sklepie pracowała Anna Gazda, która w roku 1935 poślubiła Stefana Hausnera, syna Stanisława Piotra.

Antoni Hausner był fundatorem znacznej części organów w kościele św.Józefa, jak również wsparł finansowo urządzenie Parku założonego przez wieloletniego kierownika podgórskiej szkoły i twórcę Towarzystwa Upiększania Miasta Podgórza Wojciecha Bednarskiego.

Zupełnie innym od reszty rodzeństwa był urodzony w 1889 roku, najmłodszy syn Jana, Henryk. Dbał bardzo o wygląd zewnętrzny, nosił biały szalik i laseczkę. Ze względu na lepsze warunki bytowe, po ślubie ze Stefanią Glixelli, wyjechał do Poznania. Po narodzinach trojga dzieci małżeństwo rozeszło się, a Henryk tuż przed wybuchem wojny powrócił do Krakowa. Zamieszkał u siostry Heleny przy ul. Dąbrówki. Ponieważ czas okupacji był dla Henryka – który prawdopodobnie utrzymywał bliższe stosunki z Niemcami – i dla rodziny czasem wielu nieprzyjemnych zdarzeń kontakty rozluźniły się. W styczniu 1945 roku Henryk został zraniony odłamkiem pocisku kiedy przechodził zamarzniętą Wisłę na Ludwinów. Do swojej śmierci w roku 1950 przebywał w różnych szpitalach. W tych ostatnich latach wspierali go – zmarli również w roku 1950 – bracia Stanisław i Józef.