I nie ma już księgarni…

Dramatycznie szybko, na naszych oczach znika stare Podgórze. Ostatnio uzasadniony gniew wzbudziło wyburzenie legendarnego kina „Wrzos”, na którego miejscu ma powstać kolejny nowoczesny „cud” architektury. Teraz ginie kolejna instytucja kulturalna Podgórza.

Całe pokolenia, choćby odruchowo, stojąc na przystanku „Korona” w stronę Matecznego (lub miasta), zerkały przez szybę do znajdującej się tam księgarni. Wielu Podgórzan zaopatrywało się w książki właśnie tam. Bo najbliżej, bo u siebie. Ja sam pod koniec zeszłego roku kupiłem tam książkę, okazało się, że ostatnią, przewodnik po Podgórzu na prezent dla mojego znajomego, który niespodziewanie przyjechał z Japonii.

Księgarnia na Kalwaryjskiej 6 już w latach 50. zajęła miejsce rezydującej tam wcześniej restauracji. Ja sam więc, i nie tylko ja, kojarzę, że księgarnia była w tym miejscu odkąd sięgam pamięcią. Rozmawiałem z paniami wynajmującymi do tej pory ten lokal. Nie kryły rozżalenia. Starsza pani wspominała, że sama pracuje w tym miejscu od 1972 r. Zostały po prostu wyrzucone, postawione przed faktem dokonanym. Na pytanie – „Dlaczego?” odpowiedziano im, że wszystko odbywa się, oczywiście, zgodnie z prawem i nic nie można na to poradzić. To owa „niewidzialna ręka rynku”, będąca najczęściej pięścią między oczy dla tych, którzy nie potrafią się dostatecznie mocno rozpychać  łokciami. I nawet do końca nie wiadomo, kto maczał w tym palce. Kamienica ma właściciela, ale część lokali należy do ZBK. Prawda jest taka, że z księgarni nie ma dużych pieniędzy, ma je natomiast zapewnić nowy najemca, którym ponoć ma być znana sieć marketów.

I tak zamiast strawy duchowej można będzie kupić sobie, ot choćby wódkę i nawalić się do nieprzytomności, by zapomnieć o tym co się wokół dzieje. Żal też będzie bodaj ostatniego w Podgórzu neonu, który, choć nie działał od lat, był wspomnieniem czasów dzieciństwa. Może chociaż słonie zdobiące bramę obok uronią łzę nad miejscem, którego już nie będzie…

Dariusz Rywczak