Dziękując wszystkim uczestnikom niedzielnego spaceru śladami „Podgórskich filmowych iluzji”, chciałam przedstawić niektóre miejsca i ludzi, tworzących ich historię.
W Podgórzu jest pewne niezwykle miejsce, i to nie tylko w skali całego Krakowa, Polski, a nawet (i niekoniecznie jest to przesada!) całego świata. Prawdziwy raj dla miłośników filmu. 150 metrów kwadratowych, jasne wnętrze z półkami wypełnionymi filmami, rozmyślnie posegregowanymi. 12 tysięcy tytułów, które można wypożyczać na tydzień. Genialna szkoła filmowa, której zawdzięczam spotkania z reżyserami, których podziwiam – Chaplin, Hitchcock, Scorsese, a ostatnio – Kurosawa i aż 16 tytułów japońskiego mistrza. Wypożyczalnia Video-Film, ukryta w pasażu między ulicami Kalwaryjską i Rejtana. Wiedziałam, że musi zagrać w mojej pierwszej studenckiej etiudzie „Bilet do kina”. Tak jak dla bohaterów filmu, jest to jedno z moich ulubionych podgórskich miejsc.
Agnieszka Wanicka: Zdałam sobie sprawę, że chociaż od wielu lat wypożyczam tutaj filmy, nic nie wiem o historii tego miejsca. Jak to się wszystko zaczęło? Dlaczego filmy? Skąd pomysł na wypożyczalnię?
Jan Jeż: Filmy lubiłem od zawsze. Jako dziecko chodziłem do kina z rodzicami, później jako nastolatek chodziłem już sam. Oglądałem wszystko co można było zobaczyć. Z żoną chodziliśmy na Konfrontacje Filmowe do kina Warszawa na Stradomskiej. Przez dwa tygodnie oglądało się kilkanaście filmów, codziennie, od 22 do 2 w nocy. W latach osiemdziesiątych byłem przez rok w Stanach, w Chicago i tam widziałem pierwszą profesjonalną wypożyczalnię. W Polsce to się wszystko dopiero zaczynało. Początki kaset video to gdzieś 1984-5 rok. Pamiętam, jak przy stadionie Wisły na Reymonta, koło klubu studenckiego Karlik zbierali się ci co mieli kasety, żeby się wymienić. Kaseta za kasetę. Samo video było bardzo drogie. Kosztowało średnio 350-400 dolarów, a zarabiało się…20 dolarów miesięcznie. Rzadko kto miał taki sprzęt. Jestem z Krowodrzy, ale na święta, w grudniu 1989 zamieszkaliśmy w Podgórzu. Byłem współwłaścicielem lokali przy Kalwaryjskiej 20 i zastanawiałem się, co by tu zrobić. To były czasy początków prywatnych inicjatyw. W 1991 roku zdecydowaliśmy się z żoną na wypożyczalnię.
To miejsce od początku tak wyglądało?
To był proces, inwestycje, kilka remontów. W lokalu obok, gdzie teraz jest pizzeria, bliżej Rejtana, był sklep wędkarski i tam mieliśmy najpierw dwie półki z kasetami i biurko. Wtedy, na początku lat dziewięćdziesiątych, wypożyczalnie video powstawały dosłownie wszędzie. Pamiętam, że na Limanowskiego była wypożyczalnia w sklepie mięsnym. Na linii od placu Bohaterów Getta do Matecznego było ponad dziesięć wypożyczalni. Można było kamieniami przerzucać od jednej wypożyczalni do drugiej, tyle ich było. Później już tutaj mieliśmy lokal, około 27 metrów kwadratowych. I pierwsze półki na kasety. Każdy rok był lepszy od poprzedniego. Ważne było to, że to był nasz lokal, to dawało poczucie bezpieczeństwa, mogliśmy w niego inwestować, powiększać. W 2002 był ostatni remont. Od 27 metrów, do 150 metrów. To był też moment, kiedy dojechaliśmy do górki, od 2003 roku zaczął się spadek. Na początku mieliśmy trzech pracowników, księgowego. Jak było ekonomicznie coraz gorzej, to zostaliśmy z żoną sami, i czasem pracownik przychodzi do pomocy.
Zawsze ciekawi mnie ta półka z kasetami video. Nie ma ich na stronie i już chyba nikt ich nie wypożycza. Jak pan wspomina transformację między kasetami VHS a płytami DVD?
Kaset VHS mam jeszcze około 3 tysięcy. Tam gdzie widać dziury na półce, to znaczy, że są sprzedane. Nie mam ich na stronie internetowej, ale mam spis, który wysyłam. Są kolekcjonerzy, którzy wciąż je kupują. Kiedyś pan z Gdańska kupił 400 tytułów. Młodzież już nie wie, co to jest. Pamiętam, że na jesień 1998 roku Warner wydał pierwszą płytę DVD. To była wtedy sensacja. Najtańszy odtwarzacz kosztował trzy i pół tysiąca złotych. Kogo było na to stać? Oczywiście wiedziałem, że wszystko pójdzie w tym kierunku, wiadomo lepszy obraz, jakość, trwałość taśmy video była bardzo marna. Zacząłem kupować systematycznie jedną, dwie płyty miesięcznie. To się na początku nie opłacało. Płyta była dużo droższa od kasety, pożyczyła się jedna, dwie na tydzień, ale to była przyszłość. Ważne było to, że nie było wtedy czystych płyt DVD, więc nie można było ich kopiować. Przyznaję, że aż tak do przodu nie myślałem, że kiedyś będzie można nagrywać i kopiować płyty. Taśmy ludzie niestety kopiowali. Ile było giełd z pirackimi kopiami! Ostatnia kaseta video, którą kupiłem to była któraś część Harry’ego Pottera. To był 2006 rok, czyli 8 lat trwało przejście od VHS do DVD. Już od 2003 roku miałem w ofercie więcej płyt DVD niż VHS. Wtedy też zaczął się ten spadek. Internet był coraz szybszy i tańszy, co dało możliwość szybszego ściągania filmów, pojawiły się pierwsze nagrywarki DVD i czyste płyty. Najmocniejszy spadek odczułem około 2013 roku, to był moment, kiedy upadła sieć wypożyczalni Beverly Hills. To się stało dosłownie z dnia na dzień. A my, dzięki temu, że mamy swój lokal, że filmy to nasza pasja, trwamy.
Uwielbiam, że w pana wypożyczalni wszystko jest tak świetnie zorganizowane. Filmy, które pożycza się do domu nie są w pustych pudełkach, ale mają kopie oryginalnej okładki. Na stronie internetowej (http://wypozyczalnia-video.pl/) jest aż… 51 rodzajów filmów (w tym np. nieme, film Noir, teatr, western). Skąd pomysł na organizację wszystkiego? I jakie pan lubi filmy?
To w Stanach nauczyłem się dbać o detale, o jakość. Nie patrzyłem na to, żeby było jak najtaniej, ale jak najlepiej. Wszystko sami z żoną obmyślaliśmy. Odpowiednie półki na kasety, później je dostosowaliśmy do płyt DVD. Wycinane haczyki, numerki z córką pisaliśmy. Zawsze dbałem, żeby mieć szeroką ofertę. Ja lubię wszystkie filmy. No dobrze. Numer jeden to jest „Ojciec chrzestny”, później „Forrest Gump”. Mam też sentyment do całej trylogii „Powrót do przeszłości”. Tak na naprawdę lubię każdy gatunek filmowy, byleby film był dobrze zrobiony i ciekawie opowiedziany. Lubię obyczaj, sensację, może trochę mniej horrory. Ale kupiłem całą kolekcję „Potwory rodem z Uniwersal Studios”, filmy, które inspirowały „Van Helsing”, np. „Niewidzialny człowiek”. Bardziej dla siebie, ale są dostępne w wypożyczalni. Chciałem mieć w ofercie ważnych reżyserów, wartościowe filmy, stad kolekcje Chaplina, Felliniego, Hitchcocka, Kurosawy, Bergmana, i wielu innych, całe kino konesera. To były oczywiście drogie kolekcje i wiadomo było, że się na tym szybko nie zarobi, ale to była inwestycja na lata. Mamy w ofercie ponad 12 tysięcy tytułów, często po dwie, trzy kopie każdego filmu. I wciąż ją na bieżąco uzupełniam.
Na czym się najlepiej zarabiało? Jaki tytuł był prawdziwym hitem? I co teraz ludzie najczęściej oglądają?
Z takich naprawdę hitów to były „Braveheart”, „Gladiator” i „Shrek”. Także „Władca Pierścieni” i „Harry Potter”. Ostatnio dobrze wypożyczali się „Bogowie” o Relidze i francuskie komedie „Nietykalni” i „Za jakie grzechy, dobry Boże”. Teraz weszła do kin druga część „I znów zgrzeszyliśmy, dobry Boże”, więc ludzie chcą sobie przypomnieć pierwszą. Ludzie chcą oglądać komedie, ale dobre. Oczywiście thrillery, sensacje – tak było od początku. Siedemdziesiąt procent obrotu robią nowości. A przecież nowe nie zawsze znaczy lepsze, ale ludzie zawsze chcą nowego.
Co pan najbardziej lubi w tej pracy?
Lubię kontakt z ludźmi. Od samego początku wydajemy klientom karty. Najnowsza będzie mieć numer 23273. Oczywiście jeśli ktoś zgubił kartę, to dostawał nowy numer, ale jakby nie patrzeć, to ponad 20 tysięcy ludzi przewinęło się przez wypożyczalnię. Przychodzą dorośli z dziećmi, które od razu idą do swojej półki z bajkami. Dużo ludzi przyjeżdża spod Krakowa. Stąd wymyśliliśmy abonament, u nas filmy można pożyczać na tydzień. Mamy z żoną dwa koty i psa. Lubimy zwierzęta. Są u nas mile widziane. Mam nawet klienta, co z kotem przychodzi. Ludzie przychodzą porozmawiać nie tylko o filmach, także zwierzętach, doradzić się jaka karma, itd. Albo o piłce nożnej. To moja druga pasja po filmach. O filmach i o piłce mogę rozmawiać godzinami.
Licząc od 1991 to już będzie 28 lat działalności wypożyczalni. Ma pan marzenia na „trzydziestkę”?
Marzeń już nie mam. Dzieci już wykształcone, wyprowadzone… Do kina chodzę teraz z wnukami. Czekam do kiedy to wszystko będzie trwało… Obawiam się, że przyszłość będzie taka, że filmy przestaną być w ogóle wydawane na płytach, będą już tylko w sieci. Więc wtedy – siła wyższa. Przez moment myślałem, że jakość może to wszystko jeszcze pociągnąć. W 2008 weszły płyty Blu-ray. Później sprowadziłem też płyty 3D Blu-ray, nawet 4 K Ultra HD. Oczywiście są klienci, którzy mają lepszy sprzęt i tylko takie płyty wypożyczają, ale to jest mały procent. Wypożyczalnia to jest tylko nasza pasja, bo jakby się chciało na tym zarabiać, to już dawno byłoby po interesie. Jest otwarta przez 365 dni w roku, a w roku przestępnym 366 dni. Codziennie od 14 do 22, a w weekendy od 12 do 22. Żal mi tego zostawić. Na zachodzie wciąż filmy wychodzą na płytach – więc może to jeszcze nie jest koniec. Póki wydają płyty, póki ludzie przychodzą, to działamy.
Wypożyczalnia Płyt DVD i Blu-ray DISC
Video-Film
Kraków, ul. Kalwaryjska 20
tel. (012) 656-53-27
http://wypozyczalnia-video.pl/
Zapraszamy 365 dni w roku
w godzinach:
poniedziałek – piątek 14.00 – 22.00
sobota, niedziela i święta 12.00 – 22.00