Kopiec jak olbrzymie ciastko z kolorową ludzką posypką, wielobarwne suknie słowiańskich dziewcząt, tarcze wojowników, szklane paciorki, gliniane garnki, wojenne okrzyki, płonąca wioska, łucznicy, kowale, garncarze to główni bohaterowie tradycyjnego pierwszego wtorku po Wielkanocy u stóp Kopca Krakusa.
Święto Rękawki, bo o nim mowa, odbywające się w Podgórzu w zmiennej konfiguracji – od tej u stóp Kopca, po tę odpustową przy kościółku św. Benedykta po pełnię szczęścia czyli Rękawkę w obu tych miejcach jednocześnie obdarzone zostało dziś piekna pogodą, niezmierzoną ilością odwiedzających , atmosferą średniowiecznego miasteczka pełnego uroku i tajemnic.
Impreza się udała, wojowie mimo pojedynków cali i zdrowi wsiądą do swoich samochodów i wysyłając rodzinom fotograficzny MMS z kolejnej walki rozjadą się w cztery strony słowiańskiego grodu.
Kopiec zostanie sam – wreszcie nikt nie będzie rozdrapywał jego coraz rozpaczliwiej pogłębiającej się szramy – dzikiej ścieżki, która bezmyślnie rozdeptuja i pogłebiają niesforni Lechici. Czy VII wieków to już czas na początek końca?
Dziekujemy wszystkim, którzy szanując prośby, starania i unikatowość Kopca zwiedzali go od właściwej strony. Kolejna „Rekawka” już za rok będzie szansa się zrehabilitować.