Po raz szósty pasjonaci lokalnej historii i lotnictwa spotkają się w rocznicę awaryjnego lądowania amerykańskiego bombowca B 17 „Candie”. Kolejne lotnicze spotkanie odbędzie się w 71. rocznicę tamtych wydarzeń w sobotę (9.01) 2016 w Klubie Kultury Kliny, ul. Bpa Albina Małysiaka 1 (przyziemie kościoła parafialnego).

18.30 – msza św. w intencji lotników wszystkich frontów w kościele pw św. Rafała Kalinowskiego – Kliny-Zacisze

 

19.30 – muzyczne spotkanie lotnicze w Klubie Kultury Kliny

„Muzyka amerykańskich lotników”

Wystąpią:

Paul Croom – amerykański saksofonista

Alice Croom – wschodząca gwiazda wokalistyki jazzowej;

po koncercie wszyscy tańczą salsę!

spotkaniu towarzyszyć będzie krakowski pokaz szlaku „ Lotniczych śladów w Karpatach”

Dla przypomnienia:

Bombowiec Boeing B-17 z 10-osobową załogą na pokładzie 26 grudnia 1944 r. brał udział w nalocie na zakłady chemiczne w Blachowni Śląskiej. Samolot wystartował z bazy we Włoszech. Maszyna została ostrzelana i uszkodzona nad celem bombardowania. Lotnicy postanowili lecieć na najbliższe dostępne lotnisko – do Rosjan. Dlatego znaleźli się na Krakowem.

“Latająca forteca” nad Krakowem dostała się pod ostrzał z pociągu artylerii przeciwlotniczej, stojącego w rejonie dworca w Płaszowie. Ostrzał spowodował kolejne uszkodzenia maszyny, która zaczęła krążyć w poszukiwaniu miejsca do lądowania. Ponownie została ostrzelana przez załogę obozu jenieckiego w Kobierzynie, na co strzelcy pokładowi odpowiedzieli ogniem.

Piloci świadomie zdecydowali że wykonają lądowanie bez podwozia na przedpolu Fortu 52 Borek. Pierwszy pilot, zarazem dowódca maszyny por. Harry O. Filer perfekcyjnie posadził maszynę na ziemi. Szczęśliwie dla amerykańskich lotników teren lekko się wznosił i maszyna zdołała wytracić prędkość.

Wszyscy lotnicy trafili do niewoli, jednak dotrwali do zakończenia wojny w obozach jenieckich w Rzeszy i wrócili do USA. Ciekawostką jest, że jeden z nich William Nassif – został aktorem i kolegą późniejszego prezydenta USA, Ronalda Reagana. Nad Europą poległo 41 802 lotników Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych. Co dwudziesty zginął nad naszym krajem.

Samolot należał do 352. Dywizjonu 301. Grupy Bombowej 5. Skrzydła Bombowego 15. Armii Powietrznej USA. Załoga nadała maszynie imię “Candie”, które mimo dramatycznych wydarzeń ostatecznie okazało się dla niej szczęśliwe – wszyscy przeżyli wojnę.