Ponad siedemdziesiąt osób skorzystało z zaproszenia Stowarzyszenia PODGORZE.PL do wspólnego oglądania wschodu słońca na Kopcu Krakusa. Byli weterani i ci, którzy po raz pierwszy. I jak zwykle wspaniała atmosfera, choć tym razem zabrało muzyki na żywo.
Tradycyjnie było wspólne śniadanie i jak co roku wyjątkowe okolicznościowe certyfikaty. Słońce niewątpliwie wzeszło o godzinie 4.30, niestety zachmurzone niebo nie pozwoliło nam tego zobaczyć. Licząc na lepszą pogodę zapraszamy ponownie za rok!
Byłem po raz pierwszy. Pora ekstremalna, wyrwany ze snu o 3-15 pojechałem samochodem przez całkowicie ciemne (ciekawe, że miasto wyłącza oświetlenie ulic) aleje, przedzierając się przez przeszkody terenowe jakim były dziesiątki rozbitych butelek po piwie Perła na całej jezdni mostu Dębnickiego w stronę Kazimierza i Podgórza. Najpierw zawróciłem, ale potem zdecydowałem się wolno przejechać licząc na szczęście i rzeczywiście opony nie zostały przebite. W końcu dotarłem pod kopiec Kraka, trochę wspinaczki w błocie i o 4-10 byłem na miejscu. Choć słońca nie udało się zobaczyć to przedziwna atmosfera, piękna panorama Krakowa, ojczystego miasta, rekompensowały niemożność zweryfikowania legendy.
P.S.
Chciałem pozdrowić wysokiego Pana, który po 10 sekundach rozmowy zaczął pouczać mnie o tym, że poprawnie mówi się „do Podgórza”, nie zaś „na Podgórze”, na pewno zapamiętam, cenna informacja, choć podana w sposób butny, nie zostawiający miłego wrażenia, gdy człowiek półżywy po dwóch godzinach snu stoi skąpany we mgle na szczycie kopca pouczany przez karcącego profesora niczym w szkole za czasów Cesarza Franciszka Józefa. Czytając certyfikat Wschodu Słońca mocno rzuca się w oczy napis „21 czerwca 2010”, czyż nie powinno być „21. czerwca 2010”, bo tak właśnie zapisuje się liczebniki porządkowe, to taka rada dla osób, które dbają o język polski.
Z tą kropką to nie do końca jest jak piszesz: „Po cyfrze oznaczającej datę nie daje się kropki, gdy nazwa miesiąca została zapisana słownie: 7 kwietnia, 17 maja” (http://so.pwn.pl/zasady.php?id=629746).
Nie wiem kto pouczał Cię na kopcu i czy w sposób butny czy nie, ale przynajmniej miał rację 🙂