Nie pisaliśmy o tym wcześniej, żeby nie popularyzować głupich i niedorzecznych pomysłów. Było dla nas oczywiste, że nie można dopuścić do realizacji projektu deprecjonującego znacznie Kopca Krakusa, jednego z symboli Podgórza i Krakowa. Było dla nas oczywiste, że najstarsza krakowska budowla, mityczna mogiła legendarnego założyciela miasta zasługuje na szacunek i troskę, że nie powinna być przedmiotem pseudoartystycznych działań. I tak też się stało, po protestach wielu środowisk, m.in. SKOZK, OKRK, Stowarzyszenia PODGORZE.PL, Wojewódzki Konserwator Zabytków Jan Janczykowski nie wyraził zgody na wyraził zgody na zamianę Kopca Krakusa w wielki cyc z galaretowatym sutkiem. W naszym odczuciu oznacza to, że istnieje jeszcze elementarne poczucie odpowiedzialności za miasto, które się szczyci swoją historią i tradycją. I bardzo się z tego cieszymy. Pojawiające się pomysły realizacji za publiczne pieniądze tej artystycznej chucpy na Kopcu Wandy uważamy za równie niedorzeczne i mamy nadzieje, że również nie dojdą do skutku.
Craz trudniej mi uświadomić sobie, co jest Sztuką. Np szydełkowane pokrowce na drzewa i pomniki – estetycznie zabawne, pogodne – ale co wyrażają?
No i właśnie, co miał wyrażać ten cyc? Czy to, że niektórym wszystko się kojarzy? Ależ to żadne artystyczne odkrycie, dowcip o żołnierzu, któremu wszystko się kojarzy, ma dłuuuugą brodę.
Lubię artystyczne happeningi, gdy mają jakąś treść, myśl i/lub wdzięk. Ale cyc z agrowłókniny, galarety i ciepłych lodów (??? tak w informacji prasowej) to ja bardzo proszę, artyści niech realizują w swoim ogródku, a nie w przestrzeni publicznej. A jeśli sponsor chce zasponsorować, to też – może gdzieś u siebie? Przed swoim biurowcem na przykład, albo lepiej na dziedzińcu?
Jeżeli Krakus był legendarnym założycielem naszego miasta to gratuluję. Kopiec Kraka!!!
Krakus to ja, moj stary, sasiad, etc
Sztuka czy nie sztuka, to już głębsza sprawa. A patrząc płytko to widok cycusia zamiast kopca wywołałby na mej twarzy uśmiech. Oczywiście pod warunkiem, że byłoby to estetycznie wykonane, a sam kopiec by na tym zyskał. Jakby kopiec był cycem przez 2-3 tygodnie, a później pięknie odnowionym kopcem, to ja jestem na tak.
Jednak nawet wtedy nie byłby to dobry pomysł. No a przede wszystkim nikt, nic o żadnym odnowieniu nie wspominał, bo wiadomo na takie rzeczy nie ma pieniędzy.
Powiem Panu Palmerowi, że Kopiec o którym mowa nazywa się kopcem Krakusa. Polecam lekturę – „Historie spod kopca Krakusa” R. Kiełkowskiego. Jednocześnie pozdrawiam Pana. Należy czuwać nad poprawnością nazw.
Do RP: Och, cyc jako taki mógłby być chwilowo zabawny, tak jak zabawne bywają na przykład niektóre napisy graficiarzy na ścianach kamienic. Ale nie realizuje ich Krakowskie Biuro Festiwalowe, od którego wymagałoby się trzymania jakiegoś minimalnego poziomu.
Mam parę równie zabawnych pomysłów, np. można zrobić stelaż i z plastikowej siaty monstrualny Toi-toi na kościółku św. Benedykta. Albo – również przy użyciu siaty lub agrowłókniny – przeobrazić Barbakan w gigantyczny nocnik. Będzie spektakularnie, przez chwilę zabawnie – no i co?
A ja będę bronił swojego zdania, że przy jednoczesnym odnowieniu kopca i lekkim zagospodarowaniu terenu wokół niego (kilka ławek, koszy, tablica informacyjna o historii kopca itp.) CHWILOWY cyc byłby całkiem niezłym pomysłem.
DO Ditta:
Co innego ładny kształt cyca, na nie oszukujmy się pogańskiej górce, a co innego niezabawne pomysły z niezdrową i niebezpieczną fiksacją w kierunku fekaliów.
pozdrawiam
@RP
Na ODNOWIENIE kopca NIE MA PIENIĘDZY. Pieniądze są na różową agrowłókninę i sutka z ciepłych lodów. Resztę powinno wyjaśnić obejrzenie filmu „Miś” nieodżałowanego Stanisława Barei.
Koniaczek?
Do RP: jakbym chciała nadać tej dyskusji (absurdalnej) głębi, to bym napisała, że fekalia mają jednak wymiar ogólnoludzki 😉 a cyc jako taki jest niepoprawny, szowinistyczny i prowadzi do uprzedmiotowienia kobiet, czy jak to tam określali walczący z niektórymi reklamami. Ale ponieważ na tak głębokie wody dyskusji politycznopoprawnej nie zamierzam wypływać, to zauważę tylko, że kształt cyca na kopcu niekoniecznie byłby taki ładny i kształtny, a skojarzenie z agrowłókniną to już w ogóle…
A ogólnie: mogę się zgodzić z zasadą „coś za coś”, tzn. wykprzystujemy zabytek (wszystko jedno, kopiec, elewację) do jakiejś reklamy czy happeningu, a z tego płyną jakieś korzyści. Jednak tu korzyści żadnych nie przewidywano, a smutne doświadczenie uczy, że nie wiadomo, czy przewidywano chociaż posprzatanie (agrowłókniny, ciepłych lodów i czego tam jeszcze).
Warto przeczytać treść uchwały SKOZKu:
http://www.skozk.pl/aktualnosci/o-poszanowanie-kopca-krakusa-jako-zabytku-i-miejsca-pamieci.html
Nic dodać, nic ująć.