Po raz piąty, w rocznicę tragicznych wydarzeń Stowarzyszenie PODGORZE.PL zaprasza na wyjątkowy spacer: LIBERATOR NAD ZABŁOCIEM – czyli historia Liberatora KG-933 kapitana Wrighta oraz niewyjaśnione dotąd fakty związane z jego zestrzeleniem z podgórskiego nieba w nocy z 16 na 17 sierpnia 1944. Może znów jak w ubiegłych latach spotkamy świadków tamtych wydarzeń…
Spacer śladami historii ludzi i ich maszyn, które przez 63 dni, w których krwawiła stolica Polski dawały jej obrońcom nadzieję i wiarę w zwycięstwo.
Spacer poprowadzi dr inż. KRZYSZTOF WIELGUS, a w tym roku dodatkowo również Dyrektor Muzeum Lotnictwa – Krzysztof Radwański, Dyrektor Muzeum Armii Krajowej – Adam Rąpalski oraz wicedyrektor Muzeum Armii Krajowej – Tadeusz Żaba.
Wtorek, 16 sierpnia 2011, godzina 19.00, zbiórka: Plac Bohaterów Getta 18, przed Apteką pod Orłem.
Informacje dodatkowe:
W nocy z 16 na 17 sierpnia 1944 roku mieszkańców Podgórza obudził potężny hałas. Na niebie widać było lecący nisko nad ziemią płonący, rozpadający się w locie prostokąt, atakowany z Krzemionek sznurami kolorowych światełek – „koralików nanizanych na niewidzialną nić”. Były to ostatnie chwile czteromotorowego samolotu bombowego typu Liberator o numerze KG-933 ”P„ ze 178 Dywizjonu Bombowego RAF. Były to ostatnie chwile załogi kpt. Wrighta…
Zestrzelony najpierw prawdopodobnie przez niemieckiego myśliwca, a potem przez niemiecką artylerię przeciwlotniczą, samolot wracał z pomyślnie przeprowadzonej misji zrzutowej dla bohatersko walczącej Warszawy. Zaczął rozpadać się na kawałki nad Grzegórzkami. Wieża ogonowa z martwym strzelcem wewnątrz spadła na składy węglowe rzeźni miejskiej (obecnie rejon Galerii Kazimierz), kolejne części samolotu i być może, ciała dalszych lotników, wpadły do Wisły, dokładnie w miejscu dawnego mostu tymczasowego (tzw. „Lajkonika”). Najwięcej kawałków Liberatora spadło na teren składów na Zabłociu, pomiędzy ulicami Lipową a Dekerta. W miejscu katastrofy zginęli: Australijczyk F/Lt John P. Liversidge oraz Brytyjczycy: F/Lt. William D. Wright (pilot, dowódca maszyny) i strzelec pokładowy F/Sgt. John D. Clarke.
Na spadochronach ratowało się podobno trzech lotników, z których dwóch: sierżanci: Blount i Helme zaginęli. Z całej załogi przeżył tylko Austalijczyk, kpt. Allan Hammet, który trafił do AK, brał udział w szeregu akcji zbrojnych i doczekał końca wojny. Potem przez Odessę, wrócił do swej jednostki, później zaś – do domu. Ożenił się z Polką i miał dwóch synów, zmarł w roku 1981. Losy pozostałych lotników z ośmioosobowej załogi są nieznane.
W roku 1986 z inicjatywy Krakowskiego Klubu Seniorów Lotnictwa na budynku dawnej Fabryki Schindlera przy ul. Lipowej 4, umieszczono tablicę pamiątkową „poświęconą pamięci bohaterskich lotników niosących pomoc walczącej stolicy”.
W ubiegłych latach w rocznicę tego wydarzenia z Pl. Bohaterów Getta wyruszył spacer prowadzony przez dr. Krzysztofa Wielgusa, który od wielu lat tropi historie 18 Liberatorów zestrzelonych nad Małopolską. Na spacerze pojawili się świadkowie tej pamiętnej nocy z 16 na 17 sierpnia 1944 roku – Podgórzanie. Jeden z nich przyniósł ze sobą maleńki fragmencik rozbitego Liberatora – śrubkę. Inny opowiadał o tym, że wieść o katastrofie rozeszła się lotem błyskawicy i obejrzeć wrak samolotu przyszło wiele osób. Każdy zabierał ze sobą fragment maszyny, a kobiety z resztek spadochronu szyły sobie bluzki. Pamięć owej nocy ciągle żyje we wspomnieniach tych ludzi, choć czas zatarł szczegóły wydarzenia. I choć nie wszyscy byli zgodni co do miejsca, w którym rankiem 17 sierpnia ujrzeli rozpruty kadłub angielskiej maszyny, to wszyscy byli pewni, że teraz najważniejsza w tej historii jest pamięć. O bohaterstwie ludzi niosących pomoc walczącemu miastu innego narodu, o okrucieństwie wojny. Warto dodać, że na bulwarze, który na otrzymać nazwę Bulwar Lotników Alianckich, ma stanąć niezwykły pomnik – fantom samolotu naturalnej wielkości. Trwały wyraz pamięci.
One startowały i wracały do bazy we włoszech ?
Tak, wracały w to samo miejsce, z którego startowały.