Publikujemy otrzymany list otwarty, z którego treścią w pełni się zgadzamy.

List otwarty w sprawie dewastacji stadionu KS Korona na Krzemionkach

Do:
Pana Prezydenta miasta Krakowa

Radnych miasta Krakowa
Radnych Dzielnicy Podgórze
Stowarzyszenia PODGORZE.PL
Dziennikarzy Telewizji Kraków, Radia Kraków,
Dziennika Polskiego
oraz do
wszystkich ludzi dobrej woli, którym leży na sercu zachowanie dla całej społeczności miasta wspaniałych terenów sportowych i rekreacyjnych Podgórza.
Proszę potraktować ten list jako interwencję obywatelską w sprawie wielkiej wagi.

Stadion Korony powstał w latach pięćdziesiątych minionego wieku. Nie wiem, kto go zaprojektował, ale chylę przed nim czoła. Potrafił wspaniale wpasować obiekt w krajobraz. Rozmieszczenie poszczególnych obiektów i komunikacja między nimi, a także użycie miejscowego białego wapienia z pobliskiego kamieniołomu, pozwala odnieść wrażenie, że boiska ulokowały się w naturalnych skalnych tarasach. Białe kamienne murki ogrodzenia, kamienna wieża z zegarem, kamienne trybuny, schodki na różnych poziomach alejek wykończone kamiennymi murkami. Przepiękne schody na dolny poziom stadionu, otoczone z obu stron słupami z białego kamienia, na których wspierały się poprzeczne belki podtrzymujące pnącza dzikiego wina. Urocze miejsce o każdej porze roku.
Mieszkałam w pobliżu stadionu i spędzałam tam bardzo dużo czasu. Był zadbany, czysty, wszystkie obiekty sportowe przygotowane do skorzystania z nich.
O teren dbał dozorca, a raczej gospodarz stadionu – pan Nowak, który mieszkał na miejscu. Potrafił zmobilizować łobuzów podgórskich z biednych, często patologicznych rodzin do pomocy w utrzymaniu porządku na stadionie. W zamian za to pożyczał im sprzęt sportowy i pozwalał grać w piłkę na dolnym boisku.
Wszyscy mieszkańcy Podgórza mogli przychodzić na stadion i ćwiczyć, trenować albo po prostu spacerować. Odbywały się tu zawody międzyszkolne, lekcje wychowania fizycznego, treningi różnych sekcji sportowych Korony. Wystarczyły dobre chęci, odpowiedzialność i zaangażowanie gospodarza obiektu, by spełniał on wspaniale swoją funkcję. Po śmierci pana Nowaka stadion zaczął stopniowo podupadać. Sprzątano go tylko z okazji jakichś imprez, meczów, koncertów. Dbano właściwie tylko o główne boisko. Gdy chcieliśmy pograć w tenisa, musieliśmy brać z sobą miotłę i wymieść najpierw kort ze śmieci, liści, brudu oraz rozbitych butelek.
Mimo to młodzież i mieszkańcy wciąż przychodzili „na Koronę”.
Niedawno odwiedziłam stadion po kilkunastu latach nieobecności. Przeżyłam szok widząc w jakim jest stanie. Wygląda to tak, jakby obiekt był w stanie likwidacji!
Na bramie jest logo firmy ochroniarskiej, więc to, co się dzieje za stadionem jest pod kontrolą i za wiedzą władz klubu Korona.
Wszystkie elementy metalowe, spełniające funkcje sportowe są ścięte i wywiezione – w tym wielki zegar boiskowy z tablicą wyników, ogromne podpory do koszy na boiskach do koszykówki, słupy do mocowania siatek, siatki ochronne wokół boisk i kortów, boczne barierki. Dach nad trybuną główną zniknął – o ile pamiętam, też miał solidną konstrukcję metalową.
Swoiste kuriozum przedstawiają sobą asfaltowe korty tenisowe. Rośnie na nich coś pośredniego między buszem a sawanną. Trzeba było dużego samozaparcia ludzi odpowiedzialnych za obiekt, żeby wyhodować na asfalcie roślinność wysokości człowieka.
Trudno nie snuć domysłów na temat celu, do którego zmierzają władze klubu. Likwidacja infrastruktury sportowej przegoniła młodzież ze stadionu. Brak ławek, brud, zrujnowane trybunki boczne odstraszyły spacerowiczów i rodziców z dziećmi. Rozkradane są materiały budowlane ze stadionu – zwłaszcza kamień.
Natomiast tuż obok ogrodzenia dolnego boiska wzniesiono dwa piękne apartamentowce. Czyżby do tego właśnie zmierzali włodarze klubu? Zrujnować całkowicie, zrównać z ziemią stadion i sprzedać teren deweloperom?

Bardzo proszę właściwe czynniki o zbadanie, czy dewastacja stadionu na Krzemionkach jest skutkiem potwornej, karygodnej niegospodarności, czy chodzi o coś więcej.
Radnych Dzielnicy bardzo proszę o zaangażowanie się w tą sprawę. Obejrzyjcie Państwo  stadion – macie bardzo blisko: Parkową na górę i w prawo! Przerwijcie to marnotrawstwo.
Stowarzyszeniu Podgorze.pl przekazuję pałeczkę. Jako podmiot prawny macie Państwo możliwość kontrolowania sprawy. Proszę, mobilizujcie mieszkańców, opinię publiczną. Zaproponujcie odpowiednim czynnikom objęcie stadionu szczególną ochroną z racji wielkiej wartości architektoniczno-krajobrazowej obiektu.

Panie Prezydencie Krakowa. Proszę o patronat nad tą sprawą. Jest Pan gospodarzem miasta – Kraków pięknieje. Proszę pamiętać także o Podgórzu, zawsze gorszym, dyskryminowanym na każdym kroku. Zarośnięte Wzgórze Lasoty, niewidoczna spoza byle jakiej roślinności historyczna „wizytówka” Podgórza: biała skała z maleńkim, cennym kościółkiem św. Benedykta. On sam otoczony teraz wielkimi drzewami, które rozsadzają skałę, na której stoi, czeka na katastrofę budowlaną. Dawniej dbano, by nic tam nie rosło, wyrywano samosiejki – zwłaszcza koło kościoła. Pięknie wyglądał, widoczny z daleka, maleńki na wielkiej, białej skale. Dzisiaj niewidoczny, nie obchodzi już nikogo – chyba nawet konserwatora zabytków.
Najpiękniej położony park w Krakowie – Park Bednarskiego, wyasfaltowany do granic możliwości za Gierka, umiera wciąż pod tą ohydną pokrywą. Tak, Panie Prezydencie, mamy prawo myśleć, że Pan zapomniał o Podgórzu.
Ale teraz najważniejszy jest ratunek dla stadionu Korony. Proszę Pana o pomoc.
W imieniu mieszkańców całego Krakowa.
Drodzy krakowscy dziennikarze! Wiecie, że bez Was nic się nie uda. Macie stadion dosłownie „za miedzą”. Proszę, pokażcie społeczeństwu Krakowa tę ruinę. Może udałoby się znaleźć w archiwum Telewizji Kraków taśmy z czasów, gdy stadion był piękny i spełniał swoją funkcję, żeby wszyscy zobaczyli ten straszny kontrast.
Wiem, że Radio Kraków porusza sprawę terenów chronionych, o które walczą nie zawsze legalnie, deweloperzy. Krzemionki powinny być uznane parkiem krajobrazowym Krakowa. Nie pozwólcie zniszczyć tego terenu, pomóżcie ratować stadion.
Szanowni Państwo z Dziennika Polskiego. Od lat jesteście sumieniem miasta. Nie boicie się żadnych wyzwań – bardzo Was za to szanujemy. Proszę, pomóżcie i tym razem. Naprawdę warto.
Wiem, że jest kryzys i brakuje funduszy, ale kryzys jest zawsze. I nigdy nie ma dość pieniędzy. To nie jest żaden argument. Wystarczy chcieć, aby móc wszystko.

Proszę, zechciejcie!

Z poważaniem

Dn. 11. XI. 2011r.

 

Anna Wójtowicz, Kraków