Ja te zabytki mam na co dzień, wystarczy, że wyjdę z domu, ale ile osób mija je obojętnie, albo nawet nie ma o nich pojęcia. Zwłaszcza dzieci, które dopiero nabywają wiedzę o ulicach, regułach przechodzenia przez jezdnię, z czasem dopiero o tym, co obok lub wyżej.
Ale mogą przecież o tym wszystkim dowiadywać się równocześnie. Jak?
Gdy obdarowywałam znajomych kubkami z logo naszej strony, nie zdawałam sobie sprawy z ich „siły rażenia”. Obiekty przedstawione graficznie na stronie, a potem na kubkach są tak rozpoznawalne, że dzieci moich obdarowanych znajomych na przykład wyglądając z okna tramwaju na ulicę wykrzykują: czy to figura Boga Ojca z twojego kubka mamo? A co to za brama i dokąd, bo na kubku mało widać? A ten Kościółek na górze to ten sam? I tak dalej aż do „końca kubka”. Czasem jeszcze pada pytanie o Czarną Panią z Krzemionek, i czy aby nie mieszka ona w tym jakimś czerwonym budynku, tak w tym forcie i dlaczego do Kościółka św. Benedykta można wejść tylko raz w roku na Rękawkę.
Trudniej mówić o Krzesłach i na teraz musi starczyć odpowiedź, że są pomnikiem dla ludzi, którzy tu kiedyś żyli.
Radością są też, zwłaszcza dla moich „starych” koleżanek, byłych Podgórzanek, magnesy na lodówkę: Kopiec Krakusa, pod którym się bawiły, czy Kościół św. Józefa, w którym były chrzczone. I liczą na uzupełnienie kolekcji. Obiecałam im to i dotrzymam obietnicy po najbliższych Podgórskich Targach Rzeczy Wyjątkowych.
Dziękuję za ten felieton. Pisze Pani niby o zwykłych i prostych rzeczach ale jakże ważnych. To właśnie te budynki, „starocie”, które nas otaczają w najprostszy sposób pozwalają ludziom tu mieszkającym określić swoją przynależność do tej społeczności. Możemy „rudery” zamieniać na „lofty” ale wprowadzający się do nich mieszkańcy wcale nie są zainteresowani włączaniem się w istniejącą społeczność, ani nie zamierzają tworzyć własnej. Wystaczy zamknąć się za ogrodzeniami, domofonami, ochronami, pinami i wmawiać znajomym, że mieszka się w Krakowie, Magicznym Mieście.
To ja Panu dziękuję za te dobre słowa i uśmiech na fotce. Aż się chce pisać!
Pani Zeniu ja też bardzo dziękuje za ten felieton. Uważam że naszą powinnością jest przekazywać wiedzę o naszej Małej Ojczyźnie młodszemu pokoleniu. Nie możemy pozwolić na utratę własnej lokalnej tożsamości. Nie pozwólmy żeby nasi następcy nie wiedzieli co to jest Wzgórze Lasoty, Łysa Góra, Bułgary czy Liban albo gdzie się idzie „za Bogiem Ojcem „. Gdzie tak naprawdę narodziła się niepodległość Polski. Przekazujmy najmłodszym wiedzę o przeszłości naszego ukochanego miejsca. Podgórze to część narodowej historii. Nie pozwólmy o tym zapomnieć …
W pełni popieram Pani wypowiedz jak rownież p.Woytka taka jest powinnośc dojrzałych obywateli względem młodszych pokoleń,tylko oni nie bardzo chcą słuchac.
„Przyleciał ptaszek z Łobzowa, usiadł na Rynku w…Podgórzu” Pani Jadwigo dziękuję, odezwę się wkrótce Z.