Przypominamy zaktualizowany tekst o Ludwice Żurek.
Poza popularnymi dyscyplinami sportu, którym poświęcają wiele uwagi media publiczne, istnieje szereg dyscyplin bądź słabo znanych, bądź takich, które odeszły w zapomnienie po latach świetności. Do takich niewątpliwie należy wędkarstwo rzutowe określane dziś w dobie stopniowego odpolszczania języka – castingiem.
Okres pierwszych sukcesów polskiego wędkarstwa rzutowego to przełom lat 50. i 60. ubiegłego wieku. Wtedy to, kilka lat po powstaniu w 1950 r. Polskiego Związku Wędkarskiego, zawiązała się kadra narodowa, która w 1957 r. zaprezentowała się na arenie międzynarodowej. Zawody sportowe odbywały się w różnych konkurencjach, m.in. w trójboju muchowym, spinningowym i sześcioboju. Polegały one na precyzji rzutu muchą lub ciężarkiem (rzuty do tarczy) lub uzyskaniu największej odległości.
Idąc w ślady ojca Kazimierza, wielokrotnego rekordzisty i wicemistrza Polski oraz właściciela legendarnego podgórskiego sklepu wędkarskiego, trzynastoletnia Ludwika Żurek rozpoczyna w 1959 r. karierę zawodniczki, reprezentując PZW Okręg Kraków Koło Podgórze. Szybko zdobywa tytuły mistrzyni Polski juniorek, bije rekordy i rozpoczyna równorzędną walkę z seniorkami. Należy wspomnieć, że wśród seniorek na świecie klasą dla siebie jest wówczas Niemka (reprezentantka nieistniejącej już NRD) Helga Wischer.
W pierwszych Mistrzostwach Świata w wędkarstwie rzutowym organizowanych w 1960 r. na stadionie Cracovii, Lusia (wówczas czternastolatka!!!) osiąga ogromny sukces zajmując drugie miejsce w rzutach spinningowych na odległość. W kolejnym roku, na II MŚ w Dreźnie, zajmuje trzecie miejsce w skishu muchowym. Na następne Mistrzostwa do Nowego Sadu w Jugosławii (obecnie Serbia) szesnastoletnia Lusia jedzie z wielkimi nadziejami znalezienia się znów „na pudle”. Tam osiąga swój największy sukces – ku zdumieniu i wściekłości niezwyciężonej Helgi Wischer, pokonuje ją w trójboju spinningowym i staje na najwyższym podium. Humor mistrzyni psuje nieco fakt, że reprezentacja nie zabrała ze sobą, jak to było wówczas w zwyczaju, nagrania polskiego hymnu i dekoracja odbywa się jedynie przy akompaniamencie gromkich braw. Biało-czerwona powiewa jednak dumnie na najwyższym maszcie. Żurkówna przywozi z Nowego Sadu również dwa srebrne medale zdobyte w innych konkurencjach indywidualnych oraz srebrny medal drużyny kobiecej.
Późniejsze występy na Mistrzostwach Świata nie przynoszą już tak wielkich sukcesów, chociaż w kraju Ludwika Żurek (od 1966 r. pod nazwiskiem Szafraniec) zdobywa jeszcze wielokrotnie tytuły mistrzyni i wicemistrzyni Polski oraz bije wiele krajowych rekordów. Jako doświadczona zawodniczka zajmuje się także sędziowaniem oraz bierze udział w pokazach wędkarskich mających na celu propagowanie sportu wśród młodzieży. Jej dorobek sportowy obejmuje w sumie kilkadziesiąt medali i pucharów zdobytych w zawodach krajowych i międzynarodowych.
Karierę sportową kończy na początku lat 80. Pracuje później m.in. w słynnym krakowskim Pedecie (dla niewtajemniczonych: PDT – Powszechne Domy Towarowe, przedsiębiorstwo istniejące w latach 1947-1998) na rogu Wiślnej i Św. Anny oraz przez wiele lat w firmie „Pewex”. Obecnie jest emerytką i mieszka wciąż pod tym samym adresem w centrum Podgórza. W tym roku, 9 marca, nasza mistrzyni kończy 75 lat. Czy ktoś ją jeszcze pamięta?
Zdjęcia: Pierwsze przymiarki – z tatą na stadionie treningowym KS Korona (1958), Zawody o mistrzostwo Koła Podgórze PZW stadion KS Korona 1961
Skany: Podczas X Mistrzostw Polski 1962, podczas I MŚ z tatą na Błoniach 1960.