Oprócz znanych wszystkim podgórskich firm branży spożywczej, takich jak choćby „Kryształ”, „Optima”, czy „Pischinger”, na przestrzeni ostatnich ponad stu lat istniało tu, i istnieje nadal, mnóstwo innych, małych i większych podmiotów tej branży. Chciałem tu przybliżyć historię jednego z nich – rodzinnej firmy Grabowskich.

Cała historia zaczęła się od pochodzącego z Bochni Grzegorza Grabowskiego, który w drugiej połowie XIX w., po ukończeniu studiów uzyskał zaszczytny tytuł inżyniera nafciarstwa. Jako dyplomowany fachowiec otrzymał intratną posadę dyrektora kopalni nafty w Ploesti w ówczesnym Królestwie Rumunii. Tamże, w 1879 r., przyszedł na świat jego syn Władysław, który po ukończeniu szkoły w Bukareszcie poszedł w ślady ojca i został słuchaczem Szkoły Chemicznej w Wiedniu. Być może również zostałby nafciarzem, jednak na drodze rozwoju kariery w tym kierunku stanęła Wielka Wojna. Niedoszły nafciarz założył mundur oficera c.k. Armii, a perypetie wojenne skłoniły go do zmiany priorytetów – postanowił zostać cukiernikiem. Już w 1916 r. założył we Lwowie wytwórnię galanterii czekoladowej, produkującą czekoladę według jego własnej receptury. Jego przygoda z Krakowem zaczęła się w 1921 r. wraz z przeniesieniem firmy na tutejszy grunt. Oryginalna receptura wyrobów zjednała mu wkrótce rzeszę wiernych klientów, co dało asumpt do rozwoju spółki. Według publikacji „Spółki Akcyjne w Polsce” (1921-1922) spółka figurowała jako: „Wawel” Wytwórnia Czekolady i Cukrów Grabowskiego i Łopatki, Sp. Akc. w Krakowie i miała na celu: „prowadzenie fabryki czekolady, cukrów, herbatników i wszelkich wogóle produktów cukierniczych oraz handel niemi”. Kapitał spółki wynosił wówczas 20 milionów marek. Jak widać Władysław Grabowski miał już wtedy wspólnika w interesie (E. Łopatka).

W latach międzywojennych siedzibą firmy stały się zabudowania przy ulicy Wielickiej 13. Wyroby obejmowały m.in. paluszki słone, precelki słodkie i keksy, a spółka była znana jako „Wytwórnia herbatników, keksów, albertów i pierników W. Grabowska”. Nie jest jasne, dlaczego na opakowaniach firmy pojawia się Grabowska, zamiast Grabowski, bowiem oficjalnie Wanda, żona Władysława nie figurowała w żadnych dokumentach spółki. Wybuch wojny i okupacja poważnie ograniczyły działalność spółki, a dodatkowo Grabowscy musieli opuścić swój dotychczasowy adres, ponieważ właśnie w tym miejscu okupanci zamierzali przerzucić nad ulicą Wielicką nową trasę linii kolejowej i kilkanaście zabudowań przeznaczono do wyburzenia. Na ich miejscu powstał nasyp i przyczółki wiaduktu kolejowego. W 1942 r. Władysław Grabowski był zmuszony w ogóle zlikwidować działalność, gdyż odmówił podpisania volkslisty. Część parku maszynowego przejęła znajdująca się po sąsiedzku, przy ul. Kolejowej, wytwórnia Helia (dawna Helvetia), zaś część maszyn Grabowski zdołał ukryć.

Podczas okupacji Władysław Grabowski wstąpił w szeregi AK i jako oficer brał udział w działalności konspiracyjnej. Tuż po wyzwoleniu, w 1945 r., wrócił do swej profesji, zakładając wraz z dwoma wspólnikami firmę Atom z adresem Romanowicza 5, która wg reklamy polecała „pierwszej jakości wyroby czekoladowe, waflowe, cukry”. Jak każda szanująca się firma na Zabłociu posiadała ona własną bocznicę kolejową. Grabowskiemu udało się opracować recepturę wyrobu czekolady z krowiego masła. Pracował też nad recepturą tzw. „wiecznej czekolady”, ale problemy z nową władzą i zarząd przymusowy, pod którym firma znalazła się od 1949 roku, sprawiły że zrezygnował z dalszego eksperymentowania. Zmarł siedem lat później.

Tradycję kontynuował jego syn Tadeusz urodzony w 1929 r. w Krakowie. Choć początkowo miał zostać nauczycielem, i ukończywszy Wydział Historii UJ uczył w Liceum Technik Plastycznych w Zakopanem, czuł jednak nieodpartą chęć podążania śladami ojca. Wcześniejsza praktyka w ojcowskiej firmie i zdobyty dyplom czeladniczy okazały się w tym niezwykle pomocne i tuż po śmierci ojca przejął jego zakład, znajdujący się podówczas przy ulicy Przemysłowej 1. Gdy zdał egzamin mistrzowski, całkowicie poświęcił się swojej pasji, stając się jednocześnie jednym z najbardziej cenionych fachowców w swojej dziedzinie w Krakowie. Jego „przebojem” stały się landrynki, po które przyjeżdżano nawet z Warszawy.

Około roku 1965 Grabowski otworzył cukiernię przy ulicy Kalwaryjskiej (najprawdopodobniej 57), produkując różne ciasta, ciastka i torty. Nieco później firma przeżyła kolejne przenosiny, tym razem na ulicę Celną 11. Tutaj funkcjonowała już pod nazwą „Krakus” i produkowała m.in. krówki, duże landryny, roksy składane ręcznie (w środku był kwiatek), lizaki, czy galaretki owocowe wielosmakowe w bloku pakowane w celofan. Na święta Bożego Narodzenia do oferty wprowadzano sople na choinkę pakowane w kolorowy staniol i celofan, a także rybki pakowane w kolorowy staniol. Na Wielkanoc zaś firma proponowała kolorowe draże w kształcie jajeczek. Należy nadmienić, iż w prowadzeniu biznesu Tadeuszowi Grabowskiemu dzielnie pomagała żona – Irena.

Mniej więcej od 1972 roku Grabowski rozpoczął produkcję słonych paluszków oraz cieszących się niezwykłym powodzeniem, nadziewanych masą kakaową na bazie ubitych jajek, paluszków „Centuś”, które były grubsze od zwykłych paluszków. Linia do produkcji paluszków była zresztą pierwszą prywatną linią tego typu w Polsce i pionierskim przedsięwzięciem w Krakowie.

W 1985 r. Tadeusz Grabowski przeniósł wytwórnię paluszków do odnowionego i zmodernizowanego przez siebie budynku Cechu Rzeźników i Wędliniarzy w Piaskach Wielkich przy ulicy Cechowej 93. W latach 80. paluszki „Centuś” cieszyły się ogromnym powodzeniem u klientów, a po towar przyjeżdżali odbiorcy z całej południowej Polski. Paluszki sprzedawały się doskonale, gdyż charakteryzowały się wysoką jakością przy niewygórowanej cenie.

Za swoje zasługi dla branży Tadeusz Grabowski został uhonorowany Złotą Odznaką Rzemiosła oraz medalem „Zasłużony dla Rzemiosła”.

Produkcję paluszków zakończono w 1990 r., a rok później powstała piekarnia, którą Grabowski prowadził wraz z zięciem Wiesławem. Od 2001 roku, po śmierci Tadeusza, piekarnię prowadzi Wiesław Grabowski, który przyjął nazwisko po swojej żonie Ewie, córce Tadeusza Grabowskiego. W XXI wieku firma przebranżowiła się nieco, stając się piekarnią koszerną, a wyroby Grabowskich można kupić w sklepie koszernym przy ulicy Dietla 29.

Składam serdeczne podziękowania Rodzinie Grabowskich, szczególnie Markowi, za okazaną pomoc oraz materiały niezbędne do przygotowania niniejszego artykułu.

Ryciny do artykułu:

  1. Opakowanie po paluszkach słonych – W. Grabowska Wielicka 13, lata 30. XX w.
  2. Reklama firmy „Atom”, 1947 r.
  3. Portret Władysława Grabowskiego ofiarowany mu przez pracowników firmy, 1947 r.
  4. Gotowa do sprzedaży partia paluszków w zakładzie na Celnej. Od lewej stoją: Wiesław, Irena i Tadeusz Grabowscy. Lata 80. XX w.