14 listopada (poniedziałek) o godz. 18.00, w piwnicach Dworku Białopradnickiego (ul. Papiernicza 2)  odbędzie się promocja  promocja najnowszego tomiku  kurdwanowskiej poetki Marii Kantor Odcisk koronki. Gościem honorowym spotkania będzie dr Jacek Kajtoch, a poprowadzi je  Beata Anna Symołon. Prezentacji wierszy towarzyszył będzie autorski pokaz slajdów.

 

We wspomnieniach odnalezione

 

„Odcisk koronki” to dziewiąty w dorobku twórczym poetycki tomik Marii Kantor. Pierwsze rodziły się latami. Składały się z wierszy najdawniejszych, dawnych i zupełnie nowych. Były etapem porządkowania myśli i wyobraźni poetki. Wyznaczały tropy poetyckie, którymi podąża krakowska autorka przy tworzeniu kolejnych tomików. Dwa przedostanie – „Gdzie krąży echo” i „W deszczu” – to dojrzała poezja, z charakterystycznymi dla Kantor tematami (Podkarpacie, góry, malarstwo, podróże, erotyki…), ze spokojną i wyważoną frazą… Tomik, który trzymają Państwo w rękach, nawiązuje do nich i tematycznie, i formalnie. Odróżnia go jednak od poprzednich stopień odrealnienia przedstawionej rzeczywistości stanowiącej materię wyjściową dla analiz podmiotu lirycznego. To kolejny krok w stronę tworzenia własnego poetyckiego świata. Coraz bardziej osobistego.

Współczesność – postrzegana przez podmiot liryczny „Odcisku koronki” – wydaje się zimna i nieprzyjazna (Od lodu do słońca). Coraz więcej w niej klęsk i nieszczęść. Ocieplenie może mieć tylko wymiar symboliczny (koniec roku, słońce witające nowy), dlatego zrodzona wówczas nadzieja mija szybko. By przetrwać w realnym świecie podmiot buduje światy wirtualne. Bardziej nawet maluje niż buduje. Neutralne przestrzenie – obce i pozbawione koloru – nasyca barwami i naturalnym światłem słońca i świec. Wprowadza cienie przeszłości. Słowami maluje obrazy nowe, a jednak wyprowadzone z przeżyć autorki, z nagromadzonych latami spotkań z innymi, klimatów rodzinnego Podkarpacia, górskich krajobrazów, z obejrzanych i przeżytych dzieł sztuki… Maluje światy wysnute ze wspomnień.

W dzieciństwie wszystko było proste. Mama – jakby w odpowiedzi na wołanie bohatera Różewiczowskiego manifestu – nazywała rzeczy i pojęcia, wskazywała realnego Boga w tabernakulum, w modlitwach… Obecnie szukanie Boga jest niepewne i często bezowocne. Właściwie nie wiadomo nawet, gdzie go szukać (w sobie, w innych, w otoczeniu…); wszystko jest trudne w rzeczywistości, w której symbole Jego istnienia niejednokrotnie „uwięzione” zostały za okratowanymi drzwiami kościołów (Majowy dzień – Rano). Między bezpieczną przeszłością a niepewną teraźniejszością w życiu podmiotu lirycznego panował skrzydlaty czas (Prośba o skrzydła). Utrata skrzydeł i zejście na ziemię to ból stale powracający. Niemniej – bez zbieranych latami doświadczeń codzienności – wnętrze człowieka byłoby puste. Czy to konieczna cena, którą musimy zapłacić za bycie twórczymi…?

Przejście do świata wyobraźni poetki otwierają metafory, takie jak tytułowy „odcisk koronki”. W pierwszym odbiorze łudzi swoją konkretnością i namacalnością. Odcisk koronkowej poduszki na policzku panny, koronki robione przez mamę, anioł w sukni z koronki, koronkowe kołnierzyki przedwojennej polonistki pani Breitmaier, koronkowy obrus na wigilijnym stole… Na początku dostrzegamy piękno metafory, jednak – po chwilowym z nią obcowaniu – rodzi się uczucie ogromnej tęsknoty. Potem jest już tylko miejsce dla uczuć i wyobraźni.

Powrót do miejsc znanych z dzieciństwa odbywa się nie po to, by je powspominać, ale po to, by je – dosłownie – odczuć (jak wiatr na Grzywackiej). Górskie reminiscencje to psychoterapia ducha. Pozytywna. Wiersze osobiste przypominają – jak w Marzeniu retro – film przewijany w odwrotną stronę. Jest w nich czas na wspomnienia, obrazy zatrzymane na dłuższą lub krótszą chwilę, na westchnienie, by te najszczęśliwsze nigdy się nie kończyły… W wierszach malarskich jest czas na spokojną kontemplację sztuki, na powrót do obrazów zapamiętanych w przeszłości a skonfrontowanych z teraźniejszym odbiorem, na zmierzenie się z nazwaniem twórczego geniuszu (Skamieniała na kamiennej ławce)… Wiele miejsca w prezentowanych utworach zajmują próby przeniknięcia tajemnicy śmierci. Subtelnie stawiane pytania o życie po śmierci pojawiają się w przestrzeni onirycznej, w dialogu duszy z samą sobą, najlepiej w mgielnej ciszy, gdy głos jej jest dobrze słyszalny, w ciszy katyńskiego lasu będącego świadkiem dusz odprowadzanych przez ptaki, w wyczuwalnej obecności bliskich nieobecnych…

Przestrzenie między obrazowymi utworami wypełniają – jak nazywa je Maria Kantor – wiersze bez puenty (Wiersz obudzonej o świcie, Dziwne dni, *** [nikt nie posiada…], …). Stawiają one pytania, często istotniejsze od odpowiedzi. Po nich zarówno podmiot, jak i czytelnik, znajdują się w innym punkcie niż przed ich lekturą.

List napisany przez rodzinny dom zamyka pasmo tęsknoty i wysnutych z niej obrazów. Oczekiwanie na jego wigilijną lekturę daje spokój i nadzieję. To symboliczne zamknięcie podkarpackiej przeszłości w życiu autorki wierszy i otwarcie na krakowską codzienność. Zamknięcie symboliczne, bowiem Podkarpacie jest w życiu Marii Kantor stale i aktywnie obecne, podobnie jak inne miejsca, które ukochała i do których z przyjemnością powraca.

Zapraszam serdecznie…