Ładnie się czasem o kimś mówi, że swoim życiorysem mógłby obdzielić wielu. Zawsze tak myślałam patrząc na Niego, słuchając, dziś wspominając tego wspaniałego, dzielnego Człowieka, dzięki kolejom losu podarowanego Podgórzu, w którym wiele lat mieszkał, gdzie tworzył, wystawiał swoje prace w Galerii „Rękawka” i w Klubie Osiedlowym „Wola Duchacka”. Kazimierz Bednarek – kapitan Wojska Polskiego o pseudonimie „Kruk”, harcerz Szarych Szeregów, żołnierz Armii Krajowej, Powstaniec Warszawski.

Urodzony w 1915 roku w Warszawie, którą zawsze darzył wielką miłością, ochrzczony w kościele na Kamionku na Grochowie po ukończeniu szkoły zawodowej aby pomóc rodzinie zaczął pracować w Polskich Zakładach Optycznych. W tym czasie wstąpił do 22 drużyny ZHP, gdzie dosłużył się stopnia podharcmistrza.

Po wybuchu wojny w 1939, Zakłady Optyczne zostały częściowo ewakuowane na Wschód, a wraz z nimi Pan Kazimierz. Próbował zaciągnąć się do wojska, które w tym czasie nie przyjmowała ochotników, wrócił więc do Warszawy, zaciągnął się do Ochotniczej Kompanii Roboczej i wraz z nią budował barykady wokół miasta.

Po zajęciu Warszawy Niemcy uruchomili Zakłady Optyczne więc Pan Kazimierz wrócił do pracy wraz z 22 WDH, z którą stworzył trzon harcerskiej konspiracji Szarych Szeregów. Wykorzystując swoje umiejętności zawodowe i profil zakładu produkował potajemnie elementy uzbrojenia. Spod jego ręki wyszło z tego zakładu 30 kompletnych magazynków do pistoletów maszynowych.

W ogarniętej Powstaniem Warszawie włączył w 617 plutonie na Pradze w rejonie Dworca Wschodniego.

Po wojnie ożenił się i osiadł w Krakowie, a konkretnie w Podgórzu przy ul. Rękawka. Ukończył studia inżynierskie i pracował w Instytucie Obróbki Skrawaniem. Jednak jak wspominał jego brat, a jak sami wiemy Pan Kazimierz miał duszę artysty. Skończył więc z wyróżnieniem podyplomowe studia architektoniczne u profesora Wiktora Zina.

Zakochany w lotnictwie zaprojektował , doprowadził do realizacji i odsłonięcia osiem pomników, tablic poświęconym lotnikom zestrzelonym nad Walczącą Warszawą. Jeden z nich odsłaniała Królowa Brytyjska.

Podobna tablica Jego autorstwa znajduje się przy Grzegórzeckiej 20 i informuje, że w budynku który zdobi znajdował się szpital dla Powstańców Warszawy.

Odznaczony wieloma medalami, w tym Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Kilka lat temu poi śmierci ukochanej towarzyszki życia Danuty – sanitariuszki z Powstania wrócił do Warszawy.

Zamierzał napisać książkę poświęconą lotnikom polskim i brytyjskim  walczącym w czasie II wojny światowej, miał pewnie w planach wiele wspaniałych projektów i tych z metalu i tych z drewna. Miał 95 lat.

Odszedł 12 listopada.

Był niezwykle ciepłym, skromnym człowiekiem. Zachwycała mnie Jego pogoda ducha, wytrwałość i nieustająca energia tworzenia. Bardzo trudno było namówić go na wspomnienia, a gdy się udało zabierał w inny świat… Otaczany wielkim szacunkiem, sympatią i troską odwdzięczał się w dwójnasób. Łączyły nas plany książkowe i wielka miłość do samolotów.

I wielkie lotnicze plany, którym kibicował.

Wczoraj 29 listopada na Nowym Cmentarzu Podgórskim żegnałam Go wraz z jego kolegami, koleżankami, rodziną, harcerzami i wojskiem, które po raz ostatni oddało mu honory i odegrało capstrzyk. Dźwięk werbli ogłosił, że nie ma Go już wśród nas. Panie Kazimierzu, tylko pozornie. Zostanie z nami wszystko czemu oddał Pan duszę, zdrowie i myśli….

Nie żegnam się. Mówię do widzenia.

Pana Anioł

Za zdjęcia dziękujemy p. Ewie Dąbrowskiej