Pamiętamy to jedno popołudnie gdy nagrywaliśmy Pana wspomnienia o rodzinie, o pradziadku. Wszystkie piękne, mądre słowa spijaliśmy z Pana ust. Było w nich całe bogactwo człowieka: wspomnienia, podsumowania, radość, łzy, wnikliwe spostrzeżenia i piękne metafory. I to coś, co nie pozwalało wyjść, co trzymało nas w Pana i Pani Zofii domu jak magnes. Kilka godzin, niezwykle dla Pana męczących, pełnych emocji. Nic się nie nagrało. Pamiętam jak było nam wstyd i jak bardzo żałowaliśmy, jak bardzo przepraszaliśmy i gorączkowo umawialiśmy kolejną i wizytę. Dziś wiemy, że to był wielki dar – jedno z najpiękniejszych spotkań. Niezwykle osobiste, wyjątkowe i tylko dla nas, tak ulotne, jednorazowe jak życie. Nie było ostatnim, ale wśród następnych było – już dziś wiemy to ostatnie. Dziękujemy za wszystkie, dziękujemy za wszystko. Za czas, za nieskończoną cierpliwość i życzliwość, otwartość. Czujemy się wyróżnieni spotkaniem, wartościowymi rozmowami, współpracą. Był Pan niestrudzonym orędownikiem historii Wojciecha Bednarskiego. Obiecujemy niczego nie uronić, nie zagubić, przekazywać i ogłaszać światu. Tak jak robił to Pan słowem, piórem, czynem, do ostatniej chwili. Nie żegnamy się, Skąd! – to tylko chwilowa przerwa w spotkaniach, przenosimy je tylko w innym wymiar, mamy przecież tyle wspólnych spraw, tematów, tyle wrażeń i zdarzeń, które czekają na Pana recenzję…
Pan red. Tadeusz Zygmunt Bednarski był moim przyjacielem. W auli Biblioteki Jagiellońskiej prezentpwałemjego książkę „Saga Rodu Bednarskich’