Na marginesie konferencji poświęconej przestrzeni publicznej w Podgórzu zamieszczamy opinię w sprawie przebudowy Rynku Podgórskiego przygotowaną przez p. Jarosława Żółciaka.

Opinia w sprawie projektu zamierzonej przebudowy Rynku Podgórskiego.

I. Informacje podstawowe – wybrane wątki analizy stylowej placu[1]

 

Rynek – wybitny plac klasycyzujący, jeden z kilku najważniejszych i najwartościowszych placów dzisiejszego Krakowa. Jego wiek zbliża się powoli do dwu stuleci. Projektantem kompozycji kościół farny – rynek Podgórza oraz autorem samego kościoła był Franciszek Brotschneider. Układ powstał w latach 1832-poł. XIX w. na miejscu starszego placu, istniejącego tu zapewne od średniowiecza.

W świetle badań należy zaryzykować twierdzenie, iż Rynek Podgórski ma wartość unikatową. Stosunkowo mniej liczne rynki o kształcie trójkątnym posiada wiele miast[2]. Najczęściej są to układy uformowane w średniowieczu. Rynek Podgórski nie jest jednak unikatem ze względu na ilość narożników (nb. płyta Rynku jest wyraźnym trapezem), lecz z powodu skomplikowanego kształtu przestrzeni publicznej (obejmującej nie tylko sam Rynek), bardzo dynamicznie eksponującej kościół św. Józefa.

Zbliżone, faktycznie zrealizowane rozwiązania znam (dotychczas) tylko dwa: jedno w Polsce, drugie we Włoszech[3]. Powstały w podobnym czasie, co dzieło Franciszka Brotschneidera. Są one jednak w zdecydowanie większym stopniu adaptacją układów wcześniejszych i istniejącej architektury. Rynek Podgórski w części południowej wytyczono w zasadzie od nowa i jest o wiele bardziej konsekwentny i jednolity kompozycyjnie od tamtych. Nieporównywalnie silniejszy jest też tutaj efekt iluzji (powiększenia optycznego świątyni).

Rynek Podgórski powstał według zasad kształtowania miast właściwych 1. połowie XIX w. Ponieważ są to kanony pod wieloma względami zbliżone do urbanistyki wieku XVIII, całość centralnej części Podgórza posiada spójne stylowo wszystkie zasadnicze składniki: kompozycję miasta, kompozycję Rynku oraz architekturę większości budynków jego pierzei. Klasycyzm Podgórza jest prosty i w prostocie tej elegancki – zarówno czytelny układ miasta, zasada i kształt Rynku, architektura poszczególnych budynków, operująca znakomitymi proporcjami domów, które nie miały potrzeby tuszowania wad bogatą dekoracją[4].

Projektant nowego kościoła, profesor Jan Sas-Zubrzycki, całkowicie podporządkował się kompozycji Franciszka Brotschneidera – powtórzył pieczołowicie ustawienie pierwotnej świątyni. Kościół św. Józefa jest tu obiektem wyjątkowym. Jego oddziaływanie polega na pewnego rodzaju kontraście z architekturą pierzei Rynku (wzory klasyczne – wzory gotyckie), nie zaś na zespoleniu formalnym z Rynkiem. Styl kościoła ma jednak wtórne znaczenie wobec zasady kompozycyjnej, wiążącej osiowo plac ze świątynią.

Forma nowej świątyni została nadana zgodnie z przekonaniami Sas-Zubrzyckiego, wybitnego architekta, historyka architektury i patrioty. W kościele zawarty jest swoisty manifest narodowy, zaś jego forma wynikała z potrzeb wzmocnienia „polskich” cech nie tylko samej świątyni i Rynku, lecz całej panoramy Podgórza[5].

Dopiero ostatnie dekady przyniosły rzetelne badania oraz oceny kościoła. Dziś kościół podgórski śmiało można zaliczyć do najciekawszych świątyń zespołu miejskiego Krakowa. Pośród powstałych na przełomie XIX i XX w. kościół podgórski zalicza się do ścisłej czołówki najlepszych. Natomiast sposób jego ekspozycji i związek formalny z Rynkiem z pewnością stanowią jedno z najciekawszych i najwartościowszych dokonań urbanistyki końca XVIII i 1. poł. wieku XIX w Polsce.

II. Omówienie projektu przebudowy Rynku Podgórskiego.

Przedmiotem opinii jest projekt „Przebudowa Rynku Podgórskiego w Krakowie. Branża: Architektura”, autorstwa  mgr inż. arch. Jerzego Wowczaka (Kraków, lipiec 2008r., spr. mgr inż. arch. Ewa Wowczak, współpraca mgr inż. Aleksandra Bąk, mgr inż. Anna Maj, stud. arch. Barbara Fiszer). Niewątpliwie istnieje potrzeba rearanżacji płyty Rynku. W szczególności problem dotyczy zieleni, jaka w latach 1970-80. wymknęła się spod kontroli utrzymujących teren. Zakres zmian, przekształcanie nawierzchni placu oraz formy małej architektury trzeba przemyśleć dla tego miejsca szczególnie starannie. Place baroku i klasycyzmu są szczególnie wrażliwe na dysonanse. Niestety, przedłożony projekt przedstawia rozwiązania sprzeczne z cechami stylowymi Rynku Podgórskiego.

1. Sprzeczność z warstwą faktograficzną i ideową

Zarówno w formie, jak i w stylu architektonicznym głównego kościoła miasta Podgórza zawarte jest głębokie przesłanie religijne i narodowe, a także spełniona dopiero w naszych czasach wielka tęsknota i nadzieja tamtej epoki[6].

Motywacje wprowadzenia na płycie Rynku  projektowanych form są czysto dekoracyjne i nie zawierają żadnych głębszych treści ani symboliki. Będą za to konkurowały z oryginalnym kościołem neogotyckim. W swej intensywności przyniosą więc rozmycie, osłabienie przekazu kościoła św. Józefa dla nas, współczesnych.

2. Sprzeczność z zasadą kompozycji Rynku

Zamysłem Franciszka Brotschneidra, Józefa Serkowskiego, Jana Sas-Zubrzyckiego, Józefa Kryłowskiego czy Ignacego Tislowitza (żeby wymienić tylko najwybitniejszych architektów, jacy zajmowali się Rynkiem i przestrzenią publiczną miasta Podgórza) było skupić uwagę obserwatora na kościele w sposób naturalny i subtelny.

Wprowadzenie zupełnie nowej, bardzo silnej jakości formalnej, zawłaszczy uwagę obserwatora, zamiast skupiać ją na kościele, rozbijana ona będzie zbędnymi artefaktami. Nie została zastosowana podstawowa i ważna zasada kompozycyjna[7]: bogata i skomplikowana forma (kościół) wymaga spokojnego otoczenia, zatem i stonowanej podstawy (nawierzchni o prostym układzie).

W istocie stan projektowany będzie się różnił w odbiorze od obecnego właściwie tylko usunięciem części drzew i uporządkowaniem miejsc postojowych, co można zrobić o wiele szybciej i taniej, bez tak wielkiej przebudowy jak projektowana.

Projekt jest więc nieodległy od efektu zamiaru, realizowanego w latach 1960 – pomniejszenia roli Rynku i kościoła jako zwornika miasta – centrum publicznego i centrum duchowego Podgórza.

3. Sprzeczność z cechami stylowymi

Powtórzenie wątków tak specyficznej budowli jak kościół neogotycki na placu klasycystycznym (otoczonym architekturą o cechach klasycznych, nie gotyckich) przyniesie nieunikniony dysonans. W bryle kościoła św. Józefa wartość bogactwa neogotyku wyraża się w plastyce formy, kształtowanej przez wybitnie rzeźbiarskie przymioty jednej z najpiękniejszych świątyń miasta. Na placu byłby to płaski rysunek, to monotonny i przeskalowany w nawierzchniach, to znów mały w skali i pstrokaty w parterach kwiatowych.

Całość nawarstwionego historycznie placu, dziś wciąż czytelnego mimo aranżacji socrealistycznej – stanie się nieczytelna i niezrozumiała.

Nie wdając się w dalsze rozważania teoretyczne wyobraźmy sobie natrętne i „łopatologiczne” odbicie motywów stylowych elewacji kamienicy „Pod Pająkami” w nawierzchni całej ulicy Karmelickiej, czy projekcje stylu detali gmachu Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Pięknych (Pałacu Sztuki) na całą nawierzchnię Placu Szczepańskiego – bez wątpienia stanowiłoby to zafałszowanie historycznego odbioru wnętrza, skąd już blisko do odbioru (przynajmniej dla części obserwatorów) tego typu wystroju jako swoistej karykatury czy też groteski.

Rozpatrywany projekt stanowi ilustrację niegdyś funkcjonującego powiedzenia: ”Co jest niedopuszczalne dla Krakowa, można zrobić w Podgórzu”. Takie stawianie sprawy przynosiło i przynosi umniejszanie czy wręcz niweczenie walorów południowej części centrum Krakowa,  pomnika historii, czyli obszaru chronionego prawem, jako dziedzictwo narodowe.

W efekcie nie tylko nie nastąpi przywrócenie należnej rangi miejsca, lecz uzyskamy spłycenie przesłania placu i osłabienie wymowy formalnej nie tylko świątyni, ale i pozostałej, bardzo wartościowej architektury Rynku Podgórskiego.

4. Uwagi dotyczące detali rozwiązania:

Skala rysunku wzoru jest podobna do tej, która właśnie nie zdała egzaminu na Rynku Głównym – będzie więc słabo czytelna dla przechodnia stojącego na poziomie placu.

Zbieg perspektywy Rynku został „podkreślony” bardzo silnie, ale w sposób całkowicie chybiony. Za dużo linii prostych, które w dodatku zbiegają się bez związku z kompozycją (w nijakim i przypadkowym punkcie), niwecząc efekt Brotschneidera (zbieg linii pierzei w prezbiterium pierwotnego kościoła). Kolista linia kończąca bieg owych „prostych” i ich ilość stworzy dla obserwatora pozór znajdowania się w zagłębionej, długiej rynnie, będzie też skutkowała obniżeniem optycznym kościoła. Linii powinno być znacznie mniej, delikatniejsze i kończyć się łukiem skierowanym w odwrotną stronę (tak, jak biegnie krawężnik płyty placu). Linie winny prowadzić w kierunku skrzyżowania naw kościoła (rzutu wieży, miejsca prezbiterium dawnego kościoła).

Projektowany wzór będzie najlepiej widoczny z góry, z podestu przed kościołem, z alei widokowej Parku Bednarskiego oraz z ul. Parkowej. Nawet w takiej perspektywie całość stanie się niezrozumiała i nieczytelna. Np. przy tak wielkiej ilości linii „promienistych” będą, zgodnie z właściwościami ludzkiego postrzegania, odbierane jak równoległe (zbieg perspektywy). Baniasta forma oślego łuku posadzki (tego „od” kościoła) przybierze dla patrzącego nieomal mauretański kształt – po cóż tu jeszcze i taka forma?

Bezpośrednio przy części środkowej Rynku, tj. powierzchni ze „zbiegiem” linii, zaprojektowano prostokątne partery kwiatowe, bez żadnego zbiegu. Zarówno dla obserwatora z płyty Rynku, jak i z podestu kościoła będą więc sprawiały wrażenie rozszerzających się w stronę kościoła (co niewątpliwie nasili ów pęk „linii” w środkowej części placu), wprowadzając dodatkowe zamieszanie w projektowanym układzie.

Zaproponowano partery kwiatowe nie dla placów centrów miejskich (tu jest rynek), lecz dla ogrodów lub parków uzdrowiskowych, ew. spokojnych skwerów. Nie dość, że obce formą, to niemożliwe do utrzymania, skoro na tym samym miejscu i na Placu Niepodległości o wiele bardziej proste motywy sprawiają dziś znane kłopoty (zwłaszcza przez liczne kradzieże i ograniczoną w zakresie oraz krotności pielęgnację bieżącą).

Fontanna – powinna być klasycyzująca, według zachowanego, pierwotnego projektu z połowy XIX w. (wariant bez daszku, z delfinami), na co wskazują kolejne analizy, opracowania, opinie i konsultacje od dwudziestu kilku lat.

Dlaczego nie zostało zaproponowane odtworzenie (choćby na narożnikach) latarń z pocz. XX w. skoro było to jedno z najwcześniejszych w Galicji oświetleń ulicznych[8]? To zabytek kultury technicznej i dowód poziomu cywilizacyjnego.

Kolorystyka i materiał. Ciemna (na rysunkach grafitowa) kolorystycznie nawierzchnia będzie smutna, pozostanie też w niezgodzie z kościołem. Bryła kościoła rzuca przez przeważająca część dnia cień i tylko jaśniejsza nawierzchnia pozwoli rozproszyć światło. Materiał powinien być bliższy wyglądem i kolorem miejscowemu (wapieniom Krzemionek), zatem kolory jasne i ciepłe, nie zaś ponure. W dodatku ciemny kolor będzie w upalne dni zmieniał Rynek w posępny piekarnik (duża powierzchnia i masa), oddziałując na otoczenie (i tak już dostatecznie zmęczone hałasem i tłokiem).

Kioski – od kiosków wielobocznych (zachowane projekty) odstąpiono w Krakowie bardzo szybko jeszcze w XIX w., ze względu na małą funkcjonalność. W żadnym większym mieście Polski[9] nie były stosowane kioski wieloboczne już w okresie międzywojennym.

Zieleń wymaga wymiany w całości. Warto pozostawić (do śmierci) kilka najładniejszych pokrojem drzew na płycie, dążyć jednak przy pierzejach do jednokrotnej wymiany szpalerów. Kwietniki powinny zostać poddane rygorom kompozycji placu co do kształtów, zaś ich charakter winien być prosty i zdecydowanie wiązać się z cechami stylowymi placu (klasycyzm), pod którymi będą przebiegały.

Mała architektura winna nawiązywać do form klasycznych (np. ławki), a w każdym razie unikać zdecydowanego wyrazu neostylowego z przełomu XIX i XX w. (w tym silnej secesji czy wyrazistego neogotyku).

Uwagi dodatkowe:

Rozdział „Studium historyczne” – to zaledwie kopie kilku planów i zdjęć, bez żadnych analiz i wniosków, bez części tekstowej. To wprowadzające w błąd użycie nazwy, stosowanej ogólnie do obszernych i dogłębnych opracowań naukowych. Sugeruje, iż oglądający ma do czynienia z pewną całością pod takim tytułem. Tymczasem jest to tylko wybór niektórych ilustracji z opracowań (faktycznych studiów historycznych, dużych opracowań, z kwerendami źródeł historycznych i szczegółowymi ich analizami). O tym, że to nie jest nie jest własny dorobek dociekań Autora, lecz kopia z czyjejś pracy, Autor informuje małym druczkiem. Nie wskazano miejsca przechowywania oryginałów materiałów (chodzi o poszczególne źródła). Brak podania autora zdjęcia (w co najmniej w jednym przypadku). Nieżyjący od kilku lat Janusz Bogdanowski, bezspornie osoba bardzo znana, wybitny badacz historii architektury i propagator ochrony zabytków, współtwórca polskiej szkoły ochrony krajobrazu, autor licznych publikacji i podręczników jest tu tytułowany „dr nauk hum.”, co, zważywszy zawód Autora, musi budzić spore zdumienie. Na stronie tytułowej powołanego przez Autora opracowania jest prawidłowy tytuł: prof. dr hab. arch. Janusz Bogdanowski.

Podsumowując:

 

Na projekt mogą rzutować nie tak dawne i wciąż niestety popularne poglądy okresu po II wojnie światowej, wysoce negatywne dla Podgórza. Pozostaje faktem, iż kościół ten był przez szereg lat przedmiotem lekceważenia, wynikającego z ówczesnego programowego, złego stosunku do Podgórza. Podsycano wówczas lokalne animozje. Szczególnym celem ataków i ośmieszania była podgórska świątynia.

Przedłożony projekt nie uporządkuje placu. Natłok wzorów w różnych skalach, sztuczna uniformizacja detali i form, wyraźne konkurowanie z otoczeniem – to wszystko niewiele zmieni dzisiejszy chaos na płycie Rynku. Niestety, może nawet pogorszyć teraźniejszy stan, który przynajmniej można objaśnić „minioną epoką” (i jest jasny przez czytelny stylowo socrealizm). Stan obecny umniejsza walory, ale nie narzuca natrętnie obserwatorowi wadliwej interpretacji placu i kościoła i nie ma cech, ocierających się o groteskowość.

Należy oprzeć się na:

  1. Pomyśle Franciszka Brotschneidera
  2. Założeniu Jana Sas-Zubrzyckiego
  3. wyczerpującej dokumentacji konserwatorskiej, przygotowanej przez miasto Kraków dla Rynku Podgórskiego (wybrana literatura i wykaz opracowań w załączeniu)

 

 

oprac. Jarosław Żółciak,

Kraków, 15 października 2008 r.


[1] Opinię wyrażam dla Rady Dzielnicy XIII – Podgórze miasta Krakowa. Jestem autorem lub współautorem opracowań (głównie studialno-historycznych), dotyczących historii przemian przestrzennych Podgórza, w szczególności Rynku Podgórskiego i jego otoczenia, wraz ze wskazaniami konserwatorskimi (literatura w załączeniu). Pierwsza część niniejszych rozważań jest skrótową częścią osnowy artykułu o Rynku Podgórskim, przygotowywanego do druku, dlatego unikam podawania niektórych nazw, przykładów i źródeł. Zostaną upublicznione niebawem. Dotychczasową, obszerną literaturę dla Rynku Podgórskiego podaję w załączniu – w niektórych pozycjach są obficie podane, zacytowane i nawet załączone materiały źródłowe.

[2] Wyjaśniam to ze względu na popularne mity, np. o rzekomo unikatowych rynkach trójkątnych.

[3] Nie zaliczam tu słynnego Placu Broni (inspirującego bezspornie niektóre rozwiązania i w XIX w., w tym też zapewne i kształt Rynku Podgórskiego), ani projektu Rynku w Strykowie, co wyjaśniam w artykule. Rynki, jakie przywołuję, posiadają nie tylko skalę kameralną, ale charakterystyczny element rozwiązania, odróżniający je od wersalskiego. W stosunku do Rynku Podgórskiego są one jednak znacznie bardziej adaptacją stanu istniejącego: w jednym przypadku do średniowiecznego rynku dodano w odpowiedni sposób bryłę kościoła, w drugim zaś – wokół starszego kościoła uformowano na nowo część otoczenia.

[4] Tylko nieliczne obiekty dodane później nie uszanowały w pełni konwencji (współczesna „plomba”, niektóre przebudowy).

[5] Na ten aspekt zwraca szczególną uwagę Genowefa Zań-Ograbek: Architektura sakralna Jana Sasa-Zubrzyckiego w Krakowie-Podgórzu, w: Podgórze w dziejach wielkiego Krakowa. Materiały sesji naukowej odbytej 17 kwietnia 1999 roku, seria: Kraków w dziejach Narodu, (dalej cyt.: KwDN), oprac. zbiorowe po red. Jana M. M a ł e c k i e g o i J e r z e g o W y r o z u m s k i e g o, Kraków, 2000 r. O kościele m. in: Paweł Dettloff, Neogotyckie wyposażenie kościołów św. Józefa i OO Redemptorystów w Podgórzu, w: KwDN, op. cit., Wojciech B a ł u s, Ewa M i k o ł a j s k a, ks. Jacek U r b a n, Joanna W o l a ń s k a, Sztuka sakralna Krakowa w wieku XIX., część pierwsza, Kraków 2003, J. Ż ó ł c i a k,  Kościół pod wezwaniem św. Józefa w Podgórzu, w: Głos Podgórza, nr 2 (33), Kraków 2003, Józef Szymon W r o ń s k i, Kościoły Jana Sas-Zubrzyckiego w Podgórzu Architektura kościołów Jana Sas Zubrzyckiego w Podgórzu, w: W 95 rocznicę połączenia Podgórza i Krakowa, Materiały Sesji Podgórskiej VI (dalej MSP z odpowiednim numerem), pod red. J. Ż ó ł c i a k a, Kraków-Podgórze 2005, Marek  C h o l e w k a  Dzieje Parafii św. Józefa w Krakowie-Podgórzu, w: Z dziejów duchowości i tolerancji religijnej w Podgórzu, MSP VII, pod red. J. Ż ó ł c i a k a, Kraków-Podgórze 2007.

J. Ż ó ł c i a k, Rozwój przestrzenny Podgórza, w: Kraków. Nowe studia nad rozwojem miasta, red. J. W y r o z u m s k i, Kraków 2007,

[6] Chodzi m. in. o przesłanie dla potomnych – pozostawione puste miejsca dla rzeźb świętych, którzy znacząco zaważyli na dziejach Polski (por. Genowefa Zań-Ograbek, op. cit.), a które szczęśliwie dane nam było wypełnić w naszych czasach, w wolnym kraju.

[7] Juliusz Żórawski, O budowie formy architektonicznej, Warszawa: Arkady, 1962.

[8] Elektrownię wyposażyła firma Františka Křižíka, wybitnego przedsiębiorcy i sławnego wynalazcy, należąca do ścisłej czołówki światowej.

[9] Np. Dziesięciolecie Polski Odrodzonej, oprac. zbior. Warszawa 1928, ilustracje – passim, pocztówki i zdjęcia ze zbiorów autora.