Renata Radłowska 2010-12-09
Za promowanie krakowskich dzielnic zabrali się ich mieszkańcy – Podgórze właśnie produkuje swoje pamiątki. I nie trzeba było ogłaszać specjalnych konkursów, jak to już parę razy robili magistraccy urzędnicy. Konkursów, których efekty wstyd było pokazywać.
Nastrój jako motyw
Stowarzyszenie organizuje raz w roku Podgórskie Targi Rzeczy Wyjątkowych „Made in Podgórze”, na których lokalni rzemieślnicy prezentują swoje wyroby. Z tej imprezy goście zawsze coś ze sobą zabierają – coś, co kojarzy się właśnie z dzielnicą. Teraz takie rzeczy można kupić w sieci.
– To dopiero początek. A mamy jeszcze sporo pomysłów, Podgórze posiada masę motywów, które powinny znaleźć się na pamiątkach – przekonuje Melania Tutak ze stowarzyszenia. – Bardzo nam zależało na tym, żeby wszystkie pamiątki były projektowane i produkowane tu, w Podgórzu, przez „lokalsów”. Masowa produkcja chińska nie zaleje Podgórza. Myślę, że każde wyjątkowe miejsce powinno mieć swoje „przypominajki” – coś, co ludzie zabiorą ze sobą do domu i nie będą się wstydzili tego pokazywać znajomym.
Podgórze może wykorzystać jako motywy nie tylko zabytki, ale też nastrój. W starej części dzielnicy nadal funkcjonują warsztaty, rodzinne manufaktury, niewielkie zakłady. Jakie? Fabryka lalek, pracownia baniek choinkowych; pracownia, w której powstają piękne podgórskie anioły z gliny; zakłady specjalizujące się w witrażach. Podgórski nastrój to również koty wylegujące się na parapetach okien – podobno jeden z wszechobecnych symboli dzielnicy.
– Cenna inicjatywa, pytanie tylko, jak Podgórze poradzi sobie bez sieci dystrybucji – zastanawia się Katarzyna Gądek, szefowa miejskiego biura marketingu turystycznego.
– Dla nas ważna jest jakość tych pamiątek, a nie ich ilość – odpowiada Tutak. – Zarabiać na nich nie będziemy.