I tym razem los nas nie zawiódł. Na spacer śladami Liberatora przybył świadek wydarzeń z owej nocy 16/17 sierpnia 1944 roku. Mieszkanka krakowskiego getta, wówczas 16-letnia Żydówka pracownica Fabryki Schindlera pamięta dokładnie jak płonący, przypominający kometę Liberator uderzył m. in. w opustoszałe baraki podobozu „Płaszów” znajdujące się na terenie Fabryki. Pamięta jak mężczyźni – pracownicy Fabryki gasili szczątki płonącej maszyny i palących się baraków, a jej mąż pamięta, że pośród szczątków samolotu odnaleźli dwa karabiny i kieszonkową Biblię…

Dla nich ten gasnący płomień życia lotników był płomieniem nadziei na ich życie…

Dziś wiemy więcej niż przed rokiem. Dr. Krzysztof Wielgus – oprowadzający uczestników spaceru śladami załogi Liberatora K-933 „P” kpt. Wrighta pokazał nam miejsce, w którym ten bombowiec na pewno zakończył swój lot. I dziś wiemy, że nie był to nasyp kolejowy przy ul. Dekerta lecz nasyp kolejowy sąsiadujący z dyskoteką „Kameleon” na Zabłociu. Podobnie jak w zeszłym roku zapłonęły świeczki pod tablicą poświęconą pamięci załogi – w tym roku było ich już 21, tyle ile załóg Liberatorów zginęło na terenie Małopolski.

Dziś wiemy także, że Liberator KG-933 nie był jedynym, który rozbił się na terenie Podgórza.

Drugim samolotem był B-17 „Flying Fortress” – „Latająca Forteca”, zwana pieszczotliwie „Candie”. Jej amerykańska załoga, która rozbiła się w Borku Fałęckim przeżyła wojnę. O wydarzeniach tamtej feralnej nocy – 26 grudnia opowiadał kolejny świadek – wówczas 7-letni chłopak. Jak mówił dr Wielgus każdy dzień przynosi z sobą nowe informacje. Na wszystkich, którzy cokolwiek widzieli, cokolwiek wiedzą, czekamy zawsze – Wasza pamięć jest bezcenna. Tak samo jak odwaga i poświęcenie tych którzy dla nas oddali wszystko mając wówczas 19, 20, 21 lat…

Na spacer zapraszamy za rok. Na wystawę do Domu Historii Podgórza zapraszamy już dziś. Do 14 października.