Zapraszamy na kolejny odcinek z naszego cyklu „Podgórskie sklepy z tradycją”. Tym razem zapraszamy do Starego Kufra, sklepu ze starociami, który 27 kwietnia kończy dokładnie 16 lat. Na nasze pytania odpowiada Starokufrzańska Załoga: Beata i Adam.

Jak stary jest Stary Kufer?

Czasem mi się wydaje, że jesteśmy tu od zawsze. Wrośliśmy w pejzaż, jak sąsiedzi wędkarze, do których można wejść z psem i z lodem. Do nas zresztą też – z kotem, pączkiem, z hulajnogą. Można przyjść tylko pooglądać, można przyjść pogadać. Można na zakupy, można na szukanie inspiracji – i tak już od szesnastu lat.

Czy to wystarczający czas, żeby zobaczyć zmiany w Podgórzu?

Oj tak. Szesnaście lat temu Kraków kończył mi się na Wiśle, a Podgórze kojarzyło mi się głównie z – dość okropnymi – ulicami: Kalwaryjską i Limanowskiego. Otworzyliśmy Kufer i zaczęliśmy zwiedzanie okolicy. No i okazało się, że tu jest inny, urokliwy, małomiasteczkowy świat: cudne podwórka, na które można było zaglądać, bo domofonów raczej nie było, ganki i balkony z powiewającym praniem, sąsiedzkie pogaduszki na schodkach na Rękawce, małe sklepiki i nieodżałowane Szalone Panie na rogu Lwowskiej i Dąbrowskiego… Byliśmy zachwyceni tą podróżą w czasie. Oczywiście: kamienice były nieremontowane od wojny, chodniki dziurawe, na ulicach widywało się załogi zajęte głównie zapewnieniem sobie rauszu od rana do wieczora i od wieczora do rana…. Ale to miało klimat. A teraz? Jest inaczej.

A dlaczego w ogóle Podgórze?

Bo jak się okazało, ze lokale na Kazimierzu to albo miasto, przetargi, korowody, albo Kościół (jeszcze gorzej 😉 ) to rzuciliśmy okiem na prawy brzeg Wisły i nabyliśmy gazetę (taką papierową jeszcze, bo to w średniowieczu niemal było) z ogłoszeniami o wynajmie lokali, znaleźliśmy w minutę anons, który wydał nam się sensowny, zadzwoniliśmy i – voila! – jesteśmy do dziś pod tym samym adresem.

Co znajdziemy w Starym Kufrze, a czego nie znajdziemy?

Trafiają tu starocie miłe oku i duszy – oczywiście oczy i dusza należą do Starokufrzańskiej Załogi, więc zawartość Kufra kompletujemy tak, byśmy mogli obcować z rzeczoną zawartością bez przykrości 😉 A lubimy rzeczy nie ukrywające swojego wieku i losów, rzeczy wiekowe, ale zwyczajne, raczej z kamienicy albo z chałupy niż z pałacu. Mamy wiejskie stoły na toczonych nogach, stare, fazowane lustra do robienia klimatu, nie zaś – makijażu, mamy ręcznie robione firany, kuchenne fajanse, przedwojenne, święte obrazy, mamy PRL-owskie szkła i porcelanę, mamy – nomen obligat – stare kufry i walizki… I wiele innych rzeczy!

A czego nie mamy? Nie mamy, nie mieliśmy i mieć nie będziemy niczego związanego z zabijaniem zwierząt dla zabawy. Nie przyjmujemy ani nie kupujemy żadnych przedmiotów myśliwskich. Nie prowadzimy tez militariów.

Dlaczego warto Was odwiedzić?

Bo – uchylając starokufrzańskie wieko – trafia się do innego świata. Z zakorkowanej, hałaśliwej, pędzącej gdzieś ulicy Limanowskiego wchodzi się w klimaty cokolwiek inne, w świat sprzed kilkudziesięciu lat. I w dodatku kawałek tego świata można wziąć ze sobą.

 

Czy ludzie teraz coraz bardziej doceniają starocie?

Do nas trafiają ci, którzy doceniają J Reszta zagląda, patrzy ze zgrozą, czasem pada pytanie „Czy ktoś kupuje takie rzeczy…?” i następuje w tył zwrot 😉

Wyjątkowe przedmioty, które do Was trafiły?

Przedmioty w Starym Kufrze są wyjątkowe – wszystkie! Bo wszystkie miały już jakieś pierwsze życie – czasem przed wojną, czasem 50 lat temu, czasem jeszcze w XIX wieku. Czasem to pierwsze życie toczyło się w chłopskiej chacie gdzieś na Kresach, potem drugie – na powojennym Dolnym Śląsku, a u nas czekają na kolejne narodziny. Czasem waza, w której podawano niegdyś na stół zupę – teraz pełni rolę wazonu na kwiaty. Czasem niecka, w której wyrabiano ciasto na chleb – staje się kapliczką…. A stare okienko ze szprosami zostaje ramą lustra.  Stare rzeczy zwykle pięknie się starzeją, niedoskonałości dodają im  uroku – nie ma dwóch takich samych wiekowych przedmiotów – i to jest wyjątkowe.

Wyjątkowe historie?

No to nie będzie o starociach, dobrze? Najbardziej wstrząsająca historia wydarzyła się dwa lata temu – do sklepu wpadł malutki, dwumiesięczny może kociak. Chwilę wcześniej weszła moja przyjaciółka – na moment, nie zamknęła więc za sobą drzwi i nagle krzyknęła, że na schodkach pojawił się ten maluszek. Maluszek przerażony, zawahał się zobaczywszy ją przed sobą, ale pełna samochodów ulica wydała mu się chyba jeszcze bardziej przerażająca, więc przemknął w głąb i znikł. Wszystko wskazuje na to, ze ktoś wyrzucił go pod sklepem – wszystkie okienka piwniczne były pozamykane, a takie kocie dziecko z pewnością nie przybiegło od Rękawki ani od Czarnieckiego. Kwestie religijno – ezoteryczne są mi kompletnie obce, ale to, że drzwi Kufra były akurat na moment otwarte, to, że kociak wpadł do środka, a nie uciekł w panice pod auto, to, ze go zauważyłyśmy – to jakiś cud. Albo przynajmniej niezwykły zbieg okoliczności. Zniknął zresztą w Kufrze tak skutecznie, że trzeba było nastawić klatkę – łapkę.  Bączek ma dom.

Jakby co – można po prostu wejść do sklepu i powiedzieć, że ma się takiego kota albo psa i że się go nie chce. Przekażemy go do schroniska, gdzie będzie bezpieczny i znajdziemy mu dom.

Wyjątkowi klienci?

My w ogóle mamy szczęście do klientów, trafiają do nas fajni ludzie J Czasem zakup solniczki trwa 5 minut, a godzinę – rozmowa o życiu mniej czy bardziej godziwym, o mieście, o starych kredensach, o polityce, choć to przykry temat, o psach, mężach, o profesorowej Szczupaczyńskiej i nowej płycie Kultu. A niedawno sobie uzmysłowiliśmy, że mamy sporo klientów z kilkunastoletnim stażem – niektórych znamy tylko z internetu i telefonu, a niektórych po latach poznajemy osobiście, bo pojawiają się w Krakowie i wpadają do Podgórza. Wszystkim im dziękujemy i serdecznie pozdrawiamy J

Czego można Wam życzyć?

Żebyśmy wszyscy nie stracili wiary w to, ze „jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie”.

Kontakt: Stary Kufer, ul. Limanowskiego 42

https://www.facebook.com/rekwizytorniaaaa