Wszyscy pragniemy, aby wokół nas było czysto, ładnie, schludnie. Narzekamy na porozrzucane butelki, śmieci i psie kupy. Zwłaszcza na te ostatnie. Dziś wszyscy jak jeden mąż mieliśmy okazję wpłynąć na nas samych, na innych, na otaczający nas świat, przyjść rano na Rynek Podgórski i wspólnie namawiać podgórskich właścicieli czworonogów, aby sprzątali po swoich pupilach.
Przyszło nas pięcioro. Zrobiliśmy to, bo naprawdę nam ten problem przeszkadza, bo czujemy się odpowiedzialni za otaczający nas świat i naprawdę chcemy go zmieniać. Nie kosztowało to wiele wysiłku. Trzeba było tylko chcieć. Kto nie przyszedł i nic w tej sprawie nie zrobił nie ma prawa albo powodu narzekać. Kochani nikt za Was świata nie zmieni, a jeśli nawet wydaje się Wam, że ktoś go za Was zmienia to do czasu. Widocznie problem, który pali – wydawałoby się wszystkich dookoła – nie jest aż tak palący.
Tych, którzy czekają, aż świat zmieni się sam informujemy: rozdaliśmy około 70 kompletów worków, ulotek, rozmawialiśmy z wieloma właścicielami psów i tymi przekonanymi i z tymi, którzy jeszcze do dziś tacy nie byli i nie chcemy czytać komentarzy w stylu „czy to coś da”. Proszę wyjść na ulicę zrobić coś dla sprawy i zastanawiać się potem. Dziękujemy WSZYSTKIM, KTÓRYCH SPOTKALIŚMY ZA ŻYCZLIWOŚĆ, ODPOWIEDZIALNOŚĆ, CHĘĆ WSPÓŁDZIAŁANIA I OCZYWIŚCIE UŻYWANIE szerokim gestem podarowanych pięknych, czarnych woreczków. Czekamy na zgłoszenia do konkursu na portret i pozdrawiamy.
Bardzo mi przykro, że nie mogłam przyjść. Ale na co dzień rozdaję swoje woreczki „zapominalskim”, którzy „akurat wtedy”, gdy ich spotkam, „zapomnieli” je wziąć. Rozmowy są piękne – wszyscy właściciele są „za”, „oburzają się” na tych „innych”, którzy po sobie nie sprzątają. Bo to nie jest sprzątanie po psach, ale PO SOBIE. I gdy tak potakują, przyznają mi rację, ich pies właśnie załatwia swoją potrzebę. A oni nie mogą wyjść ze zdumienia, że nie mają przy sobie worka.
Problem jest w lenistwie, nie w świadomości. Właściciele psów już dawno wiedzą o naganności zostawiania PO SOBIE psich odchodów. Ale im się nie chce tego podnieść. Bo to w końcu nie jest nic przyjemnego. Oni liczą na to, że się ich nie zauważy – a nuż się uda. Obserwuję właścicieli psów codziennie, mam na tym punkcie zdiagnozowaną (przez siebie) obsesję. I będę dalej uporczywie stać i obserwować, co zrobi właściciel załatwiającego się psa. Możecie nadal na mnie liczyć. Będę miała przy sobie dla Was woreczek, kochani.
Jeszcze chcę dodać do słów Pawła, że 3 osoby z tych pięciorga są związane z Podgórzem, tak jak ja, ale nie mieszkamy na terenie Podgórza.
Myślę, że należy do tego problemu wracać i powtarzać takie akcje.
Trzy Panie z pieskami koło kościółka Św. Benedykta zwróciły nam uwagę, że w tamtej okolicy nie mają gdzie wyrzucać woreczków, bo nie ma tam koszy na śmieci, więc można się tym zając i zachęcić ZIKIT by tam cos takiego zainstalował.
Próbowaliśmy pozostałe woreczki zainstalować w pojemnikach na woreczki na ulicy Węgierskiej, ale nie dostaliśmy się do tych skrzyneczek, bo kiepscy z nas włamywacze 😉
Spodziewaliśmy się wielu negatywnych reakcji właścicieli psów, ale spotykaliśmy się z serdecznością. Wielu właścicieli piesków wyciągało swoje woreczki i pokazywało nam, że mają swoje.
Witam! Jestem osobą, która sprząta po swoim piesku. Obecnie mieszkam w centrum, ale wkrótce przeprowadzam się do Podgórze i zauważyłam, że tu jest o wiele mniej koszy na śmieci. Cała okolica Parku Bednarskiego (wszystkie uliczki mniejsze i większe) powinna być zaopatrzona w takie kosze na każdym rogu. Proszę mi uwierzyć, że 30 min. spacer z psią kupą w ręce nie należy do najprzyjemniejszych. Czy ktoś mógłby spróbować coś w tej kwestii zrobić ?
pozdrawiam serdecznie!
Spaceruję z moim synkiem po parku. Kupy są, owszem – ale widzę wiele osób zbierających po swoich psach. Natomiast dla mnie większym dramatem jest stłuczka szklana, której wszedzie pełno. Strach puścić dziecko na trawę. Jak wdepnie w kupę, to go umyję. Jak nadepnie na szkło – wizyta na pogotowiu, zastrzyk przeciwtężcowy, szycie… Tylko łatwiej zwracać uwagę osobom z psem (i dać mandat) niż panom raczącym się winkiem a potem tłukącym butelki.
Dziś w parku Bednarskiego pani około 50-tki w białej kurteczce, gdy zaproponowałam jej z uśmiechem woreczek na to, co zostawił jej pies, powiedziała, że WZIĘŁABY, ALE JEJ SIĘ NIE CHCE. Musimy interweniować u straży miejskiej. Wystarczy znać miejsce zamieszkania takiej osoby i można wezwać straż, nawet po fakcie. Powiedziano mi, że dobrze jest mieć oczywiście świadka, ale warto też zrobić zdjęcie „na miejscu zdarzenia”, nakręcić film itd. Wydaje mi się, że po jednej takiej akcji fama szybko by się po Podgórzu rozniosła i coś by zaczęło się zmieniać. Szkoda tylko, że konieczne jest tak mało przyjazne prowokowanie zmian.
@mamusia: W Warszawie można wrzucać psie odchody do zwykłych koszy, proszę się dowiedzieć, jak jest w Krakowie. Tel. do Straży Miejskiej (Podgórze): tel. dyżurny: 12 650 07 60, 12 688 22 40
Zachęcam też do lektury:
http://warszawa.gazeta.pl/warszawa/1,34889,7644201,Nie_dla_nas_te_psie_wymowki.html
(wymówka nr 4)
@doris: adresowany do Pani wpis o koszach mylnie zaadresowałam @mamusia, którą serdecznie w tym miejscu pozdrawiam i której radzę – jako doświadczona mama;)) – zawsze nosić przy sobie wodę utlenioną; niestety chodzenie latem po trawie w parku jest wysoce ryzykowne – odradzam… I niestety nie wiem, jaki jest sposób na parkową stłuczkę szklaną.