Najstarsze fortyfikacje na Krzemionkach zostały zbudowane już w czasach przedhistorycznych. W średniowieczu na terenie dzisiejszego Podgórza prawdopodobnie znajdowała się tzw. „Biała Wieża” – obiekt pełniący funkcję strażnicy. Ta budowla, znana niestety jedynie ze sztychów, stała w okolicy Kopca Krakusa. Pomimo tego, że Krzemionki górują nad Krakowem, nie było wówczas jeszcze konieczne fortyfikowanie tej okolicy ze względu na słabą donośność wczesnej artylerii.

Dopiero w czasach „potopu” okazało się, że Krzemionki mają strategiczne znaczenie dla Krakowa. Dlatego na początku XVIII wieku (lub około 1730 roku – nie zostało to do końca wyjaśnione), zbudowano na terenie dzisiejszego Podgórza pierwsze fortyfikacje. Były to ziemne umocnienia kleszczowo-bastionowe, z bramą na południowo wschodnim czole kleszczy. Te umocnienia z czasów I Rzeczypospolitej zostały prawdopodobnie zlikwidowane przez Austriaków po 1772 roku, lub nie konserwowane same uległy zatarciu.

Austriacy po pierwszym rozbiorze Polski starali się zabezpieczyć swoją nową granicę na Wiśle. Zbudowali umocnienia w Wieliczce i prawdopodobnie w Tyńcu. Na Krzemionkach powstała po 1792 roku nowa fortyfikacja kleszczowo-bastionowa wokół głównego kamieniołomu. Zadaniem tej „Twierdzy Krzemionki” było blokowanie przepraw na Wiśle, oraz głównych traktów prowadzących do istniejącego już wówczas miasta Podgórze. Ślady tych umocnień znajdują się terenie Parku Bednarskiego.

Plany budowy fortyfikacji na Krzemionkach tworzył też Francuz Chasteler, będący w służbie austriackiej po zajęciu Krakowa pod koniec XVIII stulecia. Widać na nich kleszczowe umocnienia całych Krzemionek. Wały miały zamykać prostokątny obszar, stanowiący duży przyczółek głównej krakowskiej twierdzy. Plany Chastelera nie doczekały się realizacji, choć być może już wtedy Podgórze otoczono wałem ziemnym wyznaczającym granice miasta.

Wiadomo, że miasto cesarza Józefa II posiadało takie wały jeszcze przed rozpoczęciem budowy Twierdzy Kraków w połowie XIX wieku, zatem nie były to fortyfikacje sensu stricte. Ów podgórski wał biegł wzdłuż dzisiejszej ulicy Długosza, następnie Stromą do grzbietu Krzemionek. Na wschodzie od Zabłocia pomiędzy ulicą Dąbrowskiego i św. Kingi do zbiegu ulicy Limanowskiego i Lwowskiej.

W Twierdzy Kraków
Po włączeniu Krakowa do Austrii rozpoczęto prace fortyfikacyjne na większą skalę także na terenie Podgórza. Zaplanowane przez grafa Cabogę fortyfikacje położone były jednak głównie na terenie Krakowa. W Podgórzu początkowo znajdował się tylko fort Krakus. Prace budowlane przy nim podjęto w roku 1849, równocześnie z fortyfikowaniem Wawelu. Świadczy to o wadze, jaką Austriacy przywiązywali do obrony Podgórza od strony traktu wielickiego. Ale pojedynczy fort okazał się niewystarczający i szybko, bo już w latach 1852-54 wzniesiono na Krzemionkach dwie tzw. „baszty maksymiliańskie”. Jedną z nich jest zachowany do dzisiaj fort „Św. Benedykt”.

Pierwszy pierścień nowopowstałej twierdzy Kraków został otoczony dodatkowo w latach 1854-56 wieńcem małych szańców ziemnych, będących wysuniętymi stanowiskami artylerii, zapobiegającymi bezpośredniemu ostrzałowi fortów głównych. Szańce znajdowały się mniej więcej w odległości 700 metrów jeden od drugiego. Zostały do nich wytyczone liczne drogi dojazdowe. Wokół Podgórza znalazło się 11 takich konstrukcji.

Wprowadzenie nowoczesnej artylerii, pocisków i materiałów wybuchowych spowodowało konieczność dalszej rozbudowy fortyfikacji Krakowa. Powstał trzeci pierścień umocnień w odległości ok. 8-10 km od centrum miasta. Zbudowano go w latach 1874-85. Charakterystyczne dla tej fazy rozbudowy jest wprowadzenie wielkich fortów z otwartymi stanowiskami artylerii. Większość z nich powstała na północ od Wisły. Wokół Podgórza wybudowano cztery nowe forty: artyleryjskie Prokocim i Rajsko, oraz mniejsze Borek i Bodzów.

Nowe fortyfikacje dość szybko jednak się „zestarzały”. Ponadto ich rzadkie rozmieszczenie zabezpieczało tylko główne kierunki spodziewanego ataku. W celu unowocześnienia twierdzy, przeprowadzono w latach 1888-92 kolejną rozbudowę. Wzmocniono wtedy rdzeń twierdzy, czyli tzw. noyau. W Podgórzu wokół miasta usypano wał składający się z niskiego nasypu ziemnego i fosy. Wzmacniały go cztery forty-bastiony w newralgicznych punktach.

Wschodni odcinek wału biegł wzdłuż dzisiejszej ulicy Romanowicza. Znajdowały się w nim trzy bramy w miejscu przecięcia z ul. Zabłocie, Mydlarską i Wielicką oraz na linii kolejowej przy moście na Dąbrowskiego. Zachodni odcinek biegł m.in. wzdłuż dzisiejszej ulicy Szwedzkiej. Znalazły się w jego obrębie Dębniki, Zakrzówek i Ludwinów. W tym odcinku znajdowały się bramy drogowe przy ulicy Tynieckiej, Twardowskiego, Wadowickiej i kolejowa przy ul. Dworskiej (dla kolei obwodowej, która biegła m.in. wzdłuż dzisiejszych Alei Trzech Wieszczów). Przy bramach znajdowały się ostrogi (bunkry) ze strzelnicami i żelaznymi wrotami. Do dzisiaj jedyny tego rodzaju obiekt zachował się przy ulicy Twardowskiego.

Noyau (czyli rdzeń twierdzy) podgórskie, w przeciwieństwie do krakowskiego, nie uległo przesunięciu w początkach XX wieku na linię wspomnianych starych szańców ziemnych z połowy wieku XIX. W Podgórzu nie było tak pilnej potrzeby likwidacji starego obwodu. Zewnętrzny pierścień fortyfikacji Podgórza, podobnie jak całej twierdzy, został wydatnie wzmocniony przez dodanie wielu fortów pancernych. Ich cechą charakterystyczną było skupienie w jednym budynku pomieszczeń dla załogi i zakryte obrotowymi staliwnymi kopułami stanowiska artylerii.

Nowe forty tego typu w Podgórzu to licząc od wschodu Lasówka, Kosocice (wschodni i zachodni), Swoszowice, Łapianka, Winnica. Zbudowano także szereg umocnień ziemnych, m.in. wokół fortu artyleryjskiego Rajsko. Zmodernizowano fort Bodzów. Pomniejsze modernizacje krakowskich fortyfikacji przetrwały do I wojny światowej. Prawdopodobnie już w czasie jej trwania wykuto kawerny – czyli skalne schrony koło Pychowic i Bodzowa. Dodatkową obronę podgórskiego odcinka, stosunkowo słabego w zestawieniu z resztą Twierdzy, miały stanowić pociągi pancerne mające swoją główną bazę w Płaszowie.

Wielki wybuch
Z fortyfikacjami w Podgórzu związany jest ciekawy wypadek. Wieczorem piątego czerwca 1909 roku rozszalała nad miastem burza. O godzinie dziewiętnastej minut piętnaście piorun uderzył w duży drewniany budynek prochowni na Woli Duchackiej. Wybuchł pożar. W dziesięć minut później nastąpiła potężna eksplozja. Siła wybuchu była ogromna. W całym Podgórzu wyleciały szyby z okien. Powypadały nawet witraże w kościołach Krakowa. Największa tragedia dotknęła mieszkańców pobliskich przysiółków: Słomówki i Basistówki, oraz wsi Wola Duchacka. Poważnym uszkodzeniom uległo około 70 domów. Dużych zniszczeń doznał dworzec kolejowy w Płaszowie. Fala uderzeniowa wybuchu, która dotarła tam z odległości trzech kilometrów, wyrywała z zawiasów ciężkie stalowe wrota, odrzwia i framugi. Pęd powietrza przewracał ludzi na peronach. Jadący w pobliżu pociąg został, wedle relacji maszynisty, wyrzucony na kilka centymetrów ponad szyny, opadł z powrotem i, co ciekawe, pojechał dalej.

Nie skończyło się na pojedynczej eksplozji. Aż do pierwszej w nocy wybuchały skrzynie z amunicją artyleryjską, a wyrzucone pociski spadały w promieniu kilku kilometrów. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że obyło się bez ofiar śmiertelnych. Ocalało nawet dwudziestu wartowników strzegących składu amunicji. Kilku z nich, ogłuszonych eksplozją, przeleżało bez pamięci jakiś czas w pobliskim rowie. Ogółem zostało rannych ponad sto osób. Austriacy niemal natychmiast otoczyli miejsce katastrofy kordonem wojska. Długo trwało zbieranie po okolicznych polach setek pocisków artyleryjskich. Licznie przybyli na miejsce mieszkańcy okolic nie ułatwiali wojsku zadania. Na szczęście nie doszło do eksplozji w pobliskich magazynach amunicji. Mogło to się skończyć bardzo źle, gdyż znajdowały się tam znacznie silniejsze materiały wybuchowe. Wybuch na Woli Duchackiej stał się początkiem akcji władz miejskich Krakowa, domagających się usunięcia niebezpiecznych magazynów, lub przynajmniej ich odpowiedniego zabezpieczenia. Dzisiaj ponoć śladem eksplozji jest pęknięte sklepienie w podgórskim forcie artyleryjskim Rajsko.

Wojenko, wojenko…
Od początku I wojny Kraków był przygotowywany do obrony. Zewnętrzny pierścień fortów został połączony zygzakiem okopów, poprzedzonych zasiekami. Dodatkowo na przedpolach budowano wysunięte pozycje obrony. Jakieś umocnienia tego typu z pewnością musiały się znajdować na wzgórzach pomiędzy Prokocimiem i Bieżanowem, a Wieliczką. Rdzeń twierdzy także wzmocniono dodatkowo fortyfikacjami polowymi. Dla usprawnienia komunikacji wewnątrz twierdzy przerzucono przez Wisłę dwa prowizoryczne mosty: zachodni – łączący Przegorzały z Pychowicami, oraz wschodni w okolicy dzisiejszego stopnia wodnego na Dąbiu. Powiększoną obsadę twierdzy stanowiło ok. 150 tysięcy żołnierzy oraz 900 dział.

Podgórze było najbardziej zagrożone atakiem rosyjskim późną jesienią 1914 roku. Armie carskie w już listopadzie usiłowały obejść Kraków od północy. Kiedy to się nie udało, zaatakowały od wschodu i południa. Pierwszego grudnia 1914 roku krakowianie ponownie usłyszeli złowieszczy huk armat. To artyleria austriacka zaczęła bombardować nacierające na pogórze wielickie i dolinę Wisły oddziały XXI korpusu generała Radko Dymitriewa. Linia frontu oparła się o podkrakowskie miejscowości Brzegi, Kokotów, Śledziejowice, Bodzanów. Na krótko Rosjanie dotarli do Bieżanowa, co upamiętnia obelisk na wzgórzu Kaim nieopodal drogi prowadzącej na Tarnów. Stoi on w miejscu krwawych walk, które miały miejsce 6 grudnia 1914 roku. Wyparto wtedy przeciwnika z najbardziej na zachód wysuniętych pozycji. Jak zwykle doskonała artyleria twierdzy Kraków (m.in. armaty z fortów Rajsko i Prokocim) walnie przyczyniła się do tego sukcesu. Krótkie walki w Bieżanowie pozostawiły ślady w postaci zburzonej przez Austriaków wieży kościoła, jako potencjalnego punktu orientacyjnego dla rosyjskiej artylerii. Ludność tej wsi, w celu zabezpieczenia się przed rabunkami najeźdźców porozwieszała na domach wizerunki świętych. Jednak Rosjanie zabierali wszędzie żywność i paszę dla koni.

Oprócz frontalnych ataków na Kraków (Podgórze), głównym celem Rosjan było okrążenie twierdzy od południa. Zajęli więc Dobczyce i posuwali się w kierunku Myślenic. Austriacy przygotowali się jednak już do kontrofensywy. Przerzucili wojska z rejonów na północ od Krakowa i skoncentrowali w okolicach Mszany Dolnej nowe siły. Niedaleko Limanowej i wzdłuż prawego brzegu Raby uderzyli na oddziały rosyjskie. W ten sposób znajdujące się na pogórzu wielickim jednostki wroga zostały zagrożone odcięciem od głównych sił swojej armii. W połowie grudnia 1914 roku Austriacy, wspierani m. in. przez 1 Pułk Legionów Polskich Józefa Piłsudskiego, rozgromili pod Limanową Rosjan, zmuszając cały ich front do cofnięcia się aż pod Tarnów na linię Dunajca.

Epilog
Po pierwszej wojnie krakowska twierdza utraciła znaczenie. Jakąś rolę odegrała jeszcze w kampanii wrześniowej, nie wiadomo jednak więcej o udziale w tym epizodzie fortów podgórskich. W czasie okupacji Niemcy urządzili w forcie Krakus i Św. Benedykt obóz dla jeńców francuskich. Po wojnie zniszczono przez bezsensowną rozbiórkę unikalny fort Krakus, jedną z baszt maksymiliańskich i Bodzów. Obecnie tylko część fortów jest zagospodarowana. Reszta niszczeje i czeka na gospodarza.

Tekst Andrzej Zańko