Pewnego dnia w niedzielnym dodatku rzymskiego „Corriere della Sera” ukazał się reportaż polskiego dziennikarza.
„Reality” bo taki nosił tytuł, opowiadał piórem Mariusza Szczygła o niezwykłej historii pewnej podgórzanki. Pamiętacie państwo postać Pani Janiny Turek – podgórzanki, mieszkanki kamienicy przy Parkowej 6? I jej kilkaset (ponad 728) zeszytów – pamiętników w formie notatek, w których dzień po dniu i chwila po chwili księgowała, podzielone na osobne zeszyty – działy przez ponad pięćdziesiąt lat – całe swoje życie? Od „niezapowiedzianych wizyt” po „przypadkowe spotkania”?
Pisaliśmy o niej po raz pierwszy 23 kwietnia 2006 roku w nawiązaniu do reportażu Mariusza Szczygła „Reality” zamieszczonego zresztą za zgodą autora na naszej stronie. Jeśli ktoś nie czytał i nie zna tematu zachęcam do lektury: https://podgorze.pl/pani-janina-turek-z-ulicy-parkowej-6/
Historia polskiego dziennikarza zamieszczona we włoskiej gazecie i jej bohaterka – Pani Janina a raczej opowieść o jej pamiętnikach, pisanych ze skrupulatnością księgowej, pozbawione emocji uwieczniające na papierze każdy szczegół życia, odnotowywane z obsesyjną wręcz dokładnością i jeszcze bardziej zaskakujące jej pisane do siebie pocztówki, ujęte w formę krótkich myśli wręcz „złotych myśli” – zafascynowały wówczas pewną włoską aktorkę. Darię Deflorian – obwołaną przez włoskich krytyków jedną z najlepszych, aktorek włoskiego teatru niezależnego, performerkę, tancerkę postać Pani Janiny pochłonęła. Wkrótce do tej fascynacji dołączył Antonio Tagliarini – reżyser, tancerz, choreograf, performer.
Historia, która była tematem reportażu, wystawy sztuki współczesnej i być może prac naukowych w zakresie socjologii, psychologii dostała się w wir poszukiwań artystycznych włoskiego duetu, pracującego wspólnie nad kilkoma „projektami” od roku 2008.
Rok temu dwójka artystów pojawiła się w Podgórzu, spacerowaliśmy– wyobrażając sobie ścieżki i drogi, którymi niegdyś chadzała Pani Janina, odwiedziliśmy wspólnie dom, w którym mieszkała, aktorzy szukali inspiracji, oddychali tym samym powietrzem, dotykali miejsc, przedmiotów, które miały w sobie energię jej osoby i jej życia. Podróż była częścią powstającego już wówczas projektu artystycznego, zainspirowanego życiem Janiny Turek. Codzienność, której nadawała tak olbrzymie znaczenie, którą celebrowała i konsekwencja z jaką powstawały zapiski wstrząsnęła nami – mówiła Daria. Przez naszą głowę przetoczył się huragan pytań i wątpliwości – na temat motywacji, na temat znaczenia jakie miało dla Janiny to zatrzymywanie rzeczywistości, ilekroć czytaliśmy zapiski wzruszały czy wręcz wstrząsały nami wszystkie zanotowane szczegóły – jak choćby ten o znalezionej dziecięcej pończoszce.
W Podgórzu aktorzy zbierali emocje, chłonęli atmosferę miejsca, chcieli poznać jak najwięcej szczegółów z zastanej rzeczywistości, wielokrotnie spotykali się z córką Pani Janiny – Ewą Janeczek i odjechali…
We wrześniu 2010 roku w rzymskim off-owym Teatrze India podczas festiwalu „Short Theatre” miała miejsce premiera performance-u zatytułowanego „Rzeczy/Cose”. Opowiadał o przedmiotach, które na pozór bezużyteczne, mijane lub porzucane wraz z biegiem codzienności chowają nadal nadane im kiedyś przez nas emocje, przeżycia wspomnienia.
Po ponad roku aktorzy wrócili do Podgórza. Jeszcze do piątku będą pracować w „Domu Kultury Podgórze”, który na czas prób i poszukiwań udzielił im schronienia. Pośród krzątaniny, gwaru zajęć, dźwięków akordeonów i gitar tworzą zręby opowieści. Próbują znaleźć język którym opowiedzą historię codzienności. Pani Janina Turek, a raczej to kim była, jest jej kanwą. Nie będzie to biografia – to byłoby bez sensu, historia Janiny jest pretekstem do opowiadania o czymś uniwersalnym, o znaczeniu codzienności pozbawionej jednak dramatyzmu – dokładnie tak jak w jej pamiętnikach– takie „reality bez show” mówi Antonio. Nie podglądamy życia przez dziurkę od klucza niezdrowo fascynując się kolejną ludzką tragedią. Nasze poszukiwania wędrują w kierunku odnalezienia „wizualnych odpowiedników” emocji związanych z codziennością. Chcemy je wyrazić językiem bardzo różnych środków ekspresji, formą teatru otwartego, eksperymentalnego, nie spiętego żadnym sztywnym scenariuszem. Daria – Cały czas konstruujemy w sobie tę opowieść. Im więcej o Janinie wiemy, im dłużej czytamy, przeglądamy zeszyty, kartki tym bardziej się nam ta opowieść komplikuje i „teatralizuje”. Będziemy ją filtrować przez własne emocje i własną wrażliwość na codzienność, a ta dzięki Janinie stała się niebywale napięta i czujna. To co zapisane zostało w tych dziennikach dzieje się w nas. – Wczoraj na próbie niechcący upadł mi pilot do telewizora i przez chwilę stanęło mi serce – zdarzyło mi się dokładnie to, co w Janinie w jednym z ostatnich zapisków („Wczoraj upadł mi na parkiet pilot od telewizora – rozpacz” przyp. aut.). Aktorzy będą pracować w Podgórzu do piątku, potem wyjadą aby dokończyć projekt we Włoszech.
Prapremiera „Project reality” The afternoon knows things that the morning not even suspected (popołudnie zna rzeczy, których wieczór nawet by się nie spodziewał; tytuł „reality” jest tytułem reportażu Mariusz Szczygła) będzie miała miejsce 11 maja 2012 roku podczas festiwalu włoskich teatrów niezależnych ZTL-Pro w Rzymie w teatrze Angelo Mai. (http://filipeviegas.tumblr.com/afternoon)
A premiera tego teatralnego zdarzenia zaplanowana jest na koniec lipca (29, 30, 31) i 2 sierpnia podczas festiwalu teatralnego Festival Inequilibrio/Armunia, w toskańskim Castiglioncello.
Instalację „Rzeczy/Cose” można będzie zobaczyć jeszcze w Mediolanie – 14 kwietnia podczas festiwalu teatralnego „Danae”.
Jeśli ktoś się wybiera czekamy na relację.
To nie wszystko. Ważną rolę w całym tym artystyczno-podgórskim zamieszaniu odegrała Marzena Borejczuk, tłumaczka języka włoskiego dzięki której tekst Pana Szczygła ukazał się we włoskim dodatku i dzięki której pomocy odbyła się moja z Darią i Antonim rozmowa.
Witam Państwa
W Podgórzu p. Janina nie była jedyną osobą prowadzącą kalendarium swojego życia i swojego otoczenia. Mój św.p sąsiad Pan Eugeniusz mieszkający przy ul.Limanowskiego, prowadził podobne zapiski od wilu lat. Pan Eugeniusz był “człowiekiem pracy” całe życie jej poświęcił, był kierowcą w Straży Pożarnej, następnie kierowcą pogotowia , pracował w MPK, a na koniec gdy zdrowie już nie pozwalało pracował jako stróż w Cezalu. O swoich pamiętnikach mówił mi wielokrotnie , jednak nie pogłebiałem moich pytań z tym związanych ze względu na uszanowanie intymności tych zapisków, to indywidualna sprawa autora. Pan Eugeniusz w czasie okupacji służył w AK, jego zapiski wiec mogą mieć naprawde wielką wartość. Przy okazji kiedyś zapytam wdowę p. Janine czy jest nadal w ich posiadaniu.
Moze zechce się nimi podzielić kto wie 🙂 …. ?