Obradująca wczoraj Komisja Planowania Przestrzennego i Ochrony Środowiska Rady Miasta Krakowa miała wydać opinię nt. planu zagospodarowania przestrzennego dla Krzemionek (nie mylić z Krzemionkami Podgórskimi, które wg urzędników tym się różnią od Krzemionek …niepodgórskich(!?), że są po drugiej stronie ulicy Powstańców Śląskich). Ale obrady nie przebiegły spokojnie. Podczas posiedzenia ujawniono, iż elementy omawianego planu (dotyczące ochrony przyrody) zawierają obszerne fragmenty (całe akapity) opracowania naukowego, które nie zostało zacytowane ani uwzględnione w bibliografii planu. Zostało po prostu PRZEPISANE. – Skoro współautor składa opracowanie na ręce Urzędu (by pomóc planistom zrozumieć i zaplanować) – to zezwala na jego wykorzystanie – wynikałoby ze słów projektantów Planu (nagraliśmy dla pewności materiał video). Czy to słuszne stwierdzenie? Oczywiście – nie.
Autorzy „Geologiczno-przyrodniczego rozpoznania terenów pogórniczych Krzemionek Podgórskich dla potrzeb ochrony ich wartości naukowo-dydaktycznych i ekologicznych” mówią, że z opracowania wyjęto opisy i ewidencję przyrody ignorując wynikające z nich zalecenia. De facto nie wykorzystano „rozpoznania” dla potrzeb „ochrony [ich- Krzemionek] wartości” – bo autorzy twierdzą, że plan nie będzie chronił tego co chronione być powinno. Spotykamy się więc z sytuacją, gdzie urzędnik nie tylko wykorzystuje (przywłaszcza?) czyjąś własność intelektualną, ale też na jej podstawie wyciąga własne wnioski. „Lepsze” wnioski?
Oczywiście w samym planie wątpliwości budziła nie tylko kwestia praw autorskich pewnych opracowań. Projekt przewiduje 20% zainwestowania terenu w Kamieniołomie Libana. Około 63 arów pod zabudowę. Dziwne? Wcale nie – to fakty! Szosa przecinająca serce chronionego terenu – by obsłużyć te 20% zainwestowania – proszę bardzo – jest. Poszerzanie cmentarza o teren mający 40% możliwości wykorzystania kosztem rozległej, wartościowej przyrodniczo łąki – to ukłon w stronę cmentarzy, które przecież są pilnie potrzebne, zwłaszcza w ścisłym centrum!
Nikt nie próbuje nawet usuwać (czy planować usuwać) rur wodociągowych spod terenu byłego Obozu Płaszów, co więcej, zmieści się tam jeszcze jedna rura! A więc mamy gwarancję, że nieraz jeszcze będzie pruty teren dawnego cmentarza żydowskiego, bo przecież stanu zastanego przy przygotowywaniu planu nie warto zmieniać… Polityka faktów dokonanych w przypadku istniejącej prywatnej zabudowy, samowoli budowlanej, może nie dziwić – jakie miasto chce walczyć z własnymi mieszkańcami? Ale dlaczego miasto samo wobec siebie ją stosuje? Mało tego – poszerza teren, na którym będzie rozwijać się stacja wodociągowa. Tereny przy ul. Kamieńskiego, całkiem niedaleko, pozostają niezagospodarowane, ale w sercu chronionego terenu przebiega jezdnia, która ma gwarantować dojazd także do tej stacji. I parking na dziesięć samochodów. Plan mówi też o dopuszczeniu iluminacji domu komendanta – dawnego kata Obozu Płaszów. To będzie chyba pierwszy przypadek w historii świata kiedy iluminowany będzie dom kata, a pod grobami ofiar będą ciągnąć wodociągi.
Komisja nie zaopiniowała projektu. Ma się odbyć jeszcze jedno posiedzenie w tej sprawie, przed posiedzeniem Rady Miasta 11 kwietnia. Będziemy tam niezawodnie.