Jesienią ubiegłego roku witałam na tej stronie zbliżającą się setną rocznicę urodzin sąsiada przez most Piłsudskiego lub kładkę (co kto woli): Muzeum Etnograficznego im. Seweryna Udzieli.

Upoważnił mnie do pisania o tym wydarzeniu fakt, że twórca Muzeum Seweryn Udziela mieszkał tu w Podgórzu, tu gromadził zbiory i tu uczył w szkole i to dosłownie w odległości najwyżej stu metrów od miejsca, które jakąś siłą rzeczy zostało nazwane zaułkiem felietonów. Tak doniosłą rocznicę urodzin muzeum, jak setna, obchodzi się cały rok, warto przypomnieć jakie imprezy i wystawy ją dotąd uświetniły. Np. w cyklu „druga strona rzeczy” można było zrobić się na bóstwo, a zwłaszcza ozdobić choć na chwilę egzotyczną, pięciopierścionkową i podzwaniającą łańcuszkami, srebrną afgańską bransoletką, albo afrykańską, owijającą się jak wąż od dłoni do łokcia i do tego odpowiednio ciężką. Można było wspiąć się na wieżę budynku muzealnego, albo zanurzyć się w czeluściach magazynowych piwnic, opisać swoje wrażenia z pokazu pierwszych dziesięciu eksponatów muzealnych, zgłębić tajniki konserwacji rodzinnych pamiątek.

Najbardziej odświętnym wydarzeniem obchodów na ich półmetku stało się spotkanie z mistrzynią sztuki kumihimo Panią Midori Suzuki. Kumihimo to odwieczna sztuka wyplatania taśm podtrzymujących miecz samuraja (po naszemu rapci), albo sznurów obijime obejmujących ozdobne  pasy obi damskich kimon.

Pani Midori Suzuki takimi taśmami obdarowała Muzeum Manggha, bo jak zauważyła kiedyś na filmie o zbiorach mieczy samurajskich w Muzeum Narodowym w Krakowie, były one tych taśm pozbawione.

W Muzeum Manggha miała też wystawę swoich prac, zaś Muzeum Etnograficznemu ofiarowała warsztat do kumihimo, na którym zresztą pracowała w czasie pokazu.

Dla spragnionych chociaż małej cząstki Jej nauki Muzeum zorganizowało warsztaty. Można było zasiąść przy specjalnie na ten cel sporządzonych zminiaturyzowanych krosienkach i korzystając z Jej i innych japońskich Pań i studentów japonistyki (to ja) pomocy, upleść z sześciu satynowanych sznureczków np. bransoletkę.

A wszystko odbywało się  przy  tym, co wydaje mi się najważniejsze: przy uśmiechach, ukłonach i wzajemnych podziękowaniach.