W mroźne sobotnie południe na wzgórzu Lasoty i w forcie św. Benedykta słuchać było strzały i wybuchy armatnie. Było to kolejna edycja imprezy „Galicja w Ogniu 1914-1918”.
W składającej się w dwóch części inscenizacji wzięły udziały gruby rekonstrukcyjne z Polski, Austrii i Czech. W sumie 40 osób, zgromadzona publiczność było trochę mniej liczna…
W pierwszej części po zaciekłych walkach odparto natarcie armii carskiej od strony starego Cmentarza Podgórskiego. W drugiej, walki przeniosły się do fortu św. Benedykta, który odegrał rolę bardzo podobnego fortu Cytadeli Lwowskiej. Tutaj starły się wojska polskie i ukraińskie.
Pomysłodawcą i głównym organizatorem wydarzenia był Tradycyjny Oddział CK Regimentu Artylerii Fortecznej No. 2 Barona von Beschi.
No właśnie, poza strona podgorze.pl nie było żadnych informacji o inscenizacji stąd grono rekonstruktorów było liczniejsze od grona widzów a szkoda, bo widowisko zasługiwało na większą widownię.
No ale to dobrze, że chociaż podgorze.pl jest;-))
Było na kilku stronach na pewno 🙂
Samymi stronami promocji się nie zrobi. A przecież jest Radio Kraków, TVP Kraków czy prasa. Wszystkie te media mają zwyczaj informowania o wydarzeniach kulturalnych w mieście.
Ale zaraz: niestety, lecz chyba nie było aż 40-tu rekonstruktorów historycznych…Skąd ta liczba? Za to pogoda dopisała!
Liczba rekonstruktorów podana przez organizatorów… ale może faktycznie było trochę mniej.
Ilu by nie było, szkoda że Czesi telepali się taki kawał drogi po śniegu dla liczby widzów mniejszej od nich. A swoją drogą Kozacy z Brna byli świetni!
Ten konkretny organizator zawsze podaje zakładaną pożądaną liczbę uczestników. Przyjezdnych było około 20 osób, może -2 lub 3 dokładnie nie powiem z pamięci, pozostałe osoby to miejscowi członkowie grupy odtwórczej. Widzów było mało, bo nie wiedzieli, a może zlekceważyli, bo opis serwowany przez organizatora na jego własnej stronie jest nieprawdopodobnie niechlujny, zatem nie potraktowali ogłoszenia poważnie: lessowe skały na Krzemionkach, romański kościółek Benedykta ( on nie jest romański, a jeśli tam gdzieś jest less w którym „wykuto” pozycje obronne to zjem własne kapcie ;)))
Mnie pozostanie w pamięci jeden z szefów krakowskiej grupy, który, gdy z grupą znajomych próbowałem podejść najkrótszą drogą ze Starego Cmentarza pod Fort (by go pokazać znajomym – byli spoza Krakowa a do rozpoczęcia inscenizacji zostało około 25 minut) oznajmił że „przejścia nie ma, teren jest wynajęty do 15:00 i jak chcemy to możemy pod Fort przejść dookoła przez ulice”.
:-/
„Wynajęty” w jego wyobraźni, wiem kto zacz, ten pan ” Komendant – Wódz – Prezes” ma takie zapędy, żeby utrudniać życie ( i.e. przekombinować od czasu do czasu). I szarogęsić się gdzie go nie posieją. Dlatego ( za podejście do ludzi) odszedłem z tego stowarzyszonka, czego per saldo absolutnie nie żałuję, choć w inscenizacjach już siłą rzeczy udziału nie biorę.
Wszak on na tym terenie nie ma nic do gadania, nikt mu go formalnie nie wynajął, za nic nie płacił. :))) Gdyby Pan to wiedział, mógłby Pan go zignorować z czystym sumieniem. Nadużył prerogatyw. Niedługo zacznie ruchem ulicznym kierować w swojej okolicy 🙂 Pozdrawiam
No kur….e czemu ja o tym nie wiedziałem ?? tak nie można, takie inscenizacje trzeba nagłośnić, odpowiedni wcześniej !!. Bardzo się cieszę że nasz fort troszeczkę na chwilkę „ożył”, ale smutno mi że mnie tam nie było .
Brawo brawo !
Też żałuję że nie wiedziałem, napewno wybralibyśmy się z córą, a mamy rzut beretem do św. Benedykta
Ja dowiedziałem się zupełnie przypadkowo, oglądając „Flesz Historii” na TVP Historia. Przyjechałem z Niepołomic. Niestety widzów było niewielu, szkoda bo rekonstrukcje, zwłaszcza druga, były świetne. Jestem pełen podziwu dla Czechów, którzy jechali taki kawał dla garstki publiczności.