Na zieleńcu u zbiegu ulic Kalwaryjskiej i Smolki pojawiły się białe tabliczki wskazujące, gdzie stoi kosz, do którego należy wyrzucać śmieci i niedopałki papierosów.

Wygląd placu na skrzyżowaniu ulic Kalwaryjskiej i Smolki wzbudza irytację. Nikt nie sprząta tego miejsca znajdującego się w centrum starego Podgórza, przy ruchliwym ciągu komunikacyjnym samochodowym i pieszym. Dookoła sklepy, banki oraz przystanek tramwajowy. Zawsze tam brudno, pełno śmieci, trawa koszona bardzo rzadko (rzadziej niż na parceli między blokami na osiedlu przy Kutrzeby). Na trawniku  rozsiały się chwasty i to one teraz dominują. W betonowych pojemnikach poustawianych nierówno, byle jak, sadzone są dwa razy do roku kwiatki, o które potem nikt nie dba – nie podlewa i nie zasila nawozami, nie plewi. A często jeszcze zdarza się, że ktoś kradnie sadzonki lub po prostu wyrywa je.

Inicjatorami akcji zachęcania do korzystania z kosza są państwo Galosowie, którzy prowadzą znajdujący się w pobliżu kiosk i na co dzień obserwują zachowania przechodniów, ich dbałość (a raczej brak dbałości) o swoje otoczenie. Wydawałoby się, że każdy wie co należy robić ze śmieciami. A jednak nie dla wszystkich jest to oczywiste. Problemem są również właściciele piesków wyprowadzający na ten malutki skraweczek trawy swoich milusińskich i nie poczuwający się do obowiązku sprzątania po nich nieczystości. Ale bywają też i „nadgorliwi”. Szybko zapełniają kosz wrzucając domowe odpadki do niego. Nierzadki jest widok kosza z wystającym wielkim workiem śmieci przyniesionym z domu.

Państwo Galosowie starają się dbać o otoczenie kiosku na miarę swoich możliwości choć to nie należy do ich obowiązków. Ale jest to syzyfowa praca.To czy miejsce będzie wzbudzało pozytywne wrażenia estetyczne zależy nie tylko od prawidłowych nawyków mieszkańców ale również sprawności służb miejskich.

A tak niewiele trzeba aby ten skwereczek był zieloną perełką w szarym ciągu ulicy Kalwaryjskiej.