Bardzo, ale to bardzo subiektywny wtręt do paru wątków Przewodnika literackiego po Krakowie i województwie małopolskim Ewy Zamorskiej-Przyłuskiej.

Nic nie poradzę, że ciągle się widzę między wierszami. Na piątym planie, ze kulisami, pod pokładem, w wagonie trzeciej klasy, ale równorzędnie do wydarzeń opisanych w Przewodniku.

Na przykład tekst Karoliny Lanckorońskiej o burzeniu pomnika Mickiewicza w Krakowie. W tłumie ja, z bryłką granitu na pamiątkę i postanowieniem, by opustoszałe miejsce obchodzić dookoła, tak jakby On tam ciągle stał…

Albo już po wojnie: Adam Polewka. Taka ponura facjata z jagiellońską wargą, model mojego (później, później) męża Tadeusza Stulgińskiego, machający w czasie pozowania pistoletem (bał się za te radiowe felietony Kocham i nienawidzę) i usiłujący namówić Tadeusza do przejścia na ”plebejskość”. Akurat!

Jednak lubiany za Igrce w gród walą. Bo co to było za widowisko, jaki to był wieczór w Barbakanie. Młodziusieńki Staś Szymański i moja szkolna koleżanka Marysia Dymitrowa (obecnie) w balecie, a my, widownia rozśpiewana jeszcze w drodze do domu, na przykład tak:

Ja nie pójdę do klasztora obiecałam rybałtowi miłość wczora

Ten „rybałt” bardzo niepokoił mojego tatę. Nie jestem pewna, czy starczyło zapewnienie, że sztuki Ajschylosa, Sofoklesa i Eurypidesa zadał profesor Tadeusz Sinko na egzamin z historii dramatu greckiego…

Była też „stajnia” profesora Kazimierza Wyki, czyli seminarium współczesnej literatury polskiej – ten znakomity rocznik w składzie: cała reszta + Ludwik Flaszen, Andrzej Kijowski, Jan Błoński (zwany jakiś czas Jabłońskim, bo profesor gubił nosówkę) i Konstanty Puzyna. Ach, te ich dyskusje! Nie wiem, czy choć trochę tego blasku na mnie spłynęło, ale w zadufaniu myślę, że może…

Dużo później chwila w Piwnicy pod Baranami. Została mi po tym epizodzie śliczna legitymacja ze stadami baranków na tytułowej stronie i moje napisane małymi literami nazwisko i pieczątka na odwrocie – Piwnica miała pieczątkę – zabawne, prawda?

Znacznie chętniej wysiadywałam w „Fafiku”. Mama, pytana gdzie jestem, skoro nie w domu, odpowiadała, że u świętego Michalika, a najpewniej u świętego Fafika…

Może by jeszcze trochę tego było, ale tyle znalazłam odwagi, by „wziąć po Bekwarku lutniey”. Przepraszam, pani Ewo, i dziękuję.

 

Podpisy pod zdjęciami:

Popiersie Adama Polewki (obecnie w zbiorach Muzeum Narodowego w Krakowie) oraz pomnik Tadeusza Kościuszki (obecnie na Rynku w Proszowicach) dłuta Tadeusza Stulgińskiego. Na fotografii artysta rzeźbiarz w swojej pracowni.

Legitymacja Piwnicy pod Baranami na nazwisko Zenona Stróżyk.