Coraz więcej handlowców z Kalwaryjskiej skarży się na znaki zakazu ustawione przy tej ulicy. Na jej całej długości od Korony aż po Rondo Matecznego zabronione jest parkowanie samochodów w godzinach od 13 do 16. Jedyny fragment ulicy, na którym możemy zostawić swój samochód, rozciąga się między ul. Warneńczyka a ul. Długosza – tylko tam chodnik jest na tyle szeroki, by mógł pomieścić stojący samochód i pieszych. Najgorzej jest na odcinku zaczynającym się od ul. Smolki a kończącym przy Rondzie Matecznego. To właśnie tutaj powstał największy problem – twierdzą handlowcy, którzy przez zakaz zatrzymywania w godzinach największego ruchu handlowego tracą klientów przyjeżdżających z innych części Krakowa.
– Zakaz zatrzymywania odstrasza klientów – niejeden wychodząc ze sklepu zastaje strażnika miejskiego z mandatem w zębach – mówi sprzedawca z komisu z telefonami komórkowymi, którego większą część klientów stanowią ludzie przyjeżdżający samochodami.
Niestety znaku nie ustawiono by robić komuś na złość. Od godziny 13 do 16 ruch na Kalwaryjskiej jest najbardziej natężony, a to właśnie on jest priorytetem. Już rok temu podczas remontu nawierzchni mówiło się, że powstaną zakazy, by umożliwić jak najlepszy przejazd tramwajom (linie 8, 10, 11 oraz 23) a także samochodom osobowym, które właśnie ul. Kalwaryjską rozjeżdżają się w różne części Krakowa.
– Nie możemy tego pojąć, przecież Kalwaryjska to typowo handlowa ulica, jest tu masa sklepów, wielu ludzi tu przyjeżdża – mówi Pani Stanisława Skubida. – Razem z synem prowadzimy sklepy na Kalwaryjskiej, ja mam kiosk ruchu, a syn sklep meblowy, do obydwu sklepów mamy dostawy, które mają duże utrudnienie z zatrzymaniem i złożeniem towaru. Niejeden z dostawców został już ukarany mandatem (100 zł – taki mandat wydaje SM). Zakazy utrudniają im pracę, a co za tym idzie, nam też. Do syna meble nosi się z oddalonej o ok. 100 metrów ul. Śliskiej. Choć trudno w to uwierzyć, takie są realia – kwituje właścicielka kiosku ruchu.
Bywają dni, że Straż Miejska egzekwuje kary przez cały okres trwania zakazu. To na nich spływa największa fala krytyki, choć tylko wykonują swoją pracę.
– To nie my ustawiliśmy znaki, ludziom trudno to jednak zrozumieć – mówi jeden ze Strażników – Za ustawienie znaków odpowiada Zarząd Dróg i Komunikacji i to właśnie tam należy stosować skargi i prośby o zniesienie zakazów.
Jak mówi anonimowy urzędnik, szanse na zniesienie tych zakazów są bliskie zeru. Wielu handlowców już teraz zapowiada, że jeśli coraz bardziej odczuwać będą utratę klientów, zaczną zbierać podpisy.
Wracając jeszcze do Straży Miejskiej powiedzieć należy w jej obronie, że egzekwuje też przestrzeganie przepisów w miejscu, gdzie z zakazu postoju wyłączono czas za i wyładunku. Widząc parkujące tam całymi godzinami auta osobowe trudno uwierzyć, by dokonywano przy ich pomocy jakiegokolwiek transportu towarów.
Wojtek Trzeniec