W śniegu i błocie walczyli wojowie podczas tegorocznej Rękawki pod kopcem Krakusa. Jednak nawet
nietypowa pogoda nie zepsuła zabawy dla licznie zgromadzonej publiczności. Atrakcji nie brakowało, od obrzędu rozpalenia ognia na szczycie kopca, poprzez warsztaty rzemieślnicze, konkursy sprawności rycerskich, koncerty aż do najbardziej widowiskowej bitwy
Trudno jednak było ukryć, że wszyscy tęsknili za latami, kiedy poświąteczny wtorek był ciepłym, prawie letnim dniem…. Może tak będzie za rok, zapraszamy już teraz.
Organizatorami tegorocznej Rękawki byli: Drużyna Wojów Wiślańskich Krak, Dom Kultury Podgórze, Rada Dzielnicy XIII
Ponawiam swój post:
Przepiękne święto, swym wyrazem i obrzędami nawiązujące do czystych, prawdziwych polskich korzeni, do wiary naszych przodków sprzed wielu tysięcy lat, do naszej tożsamości narodowej jako Słowian i naszej wiary Pogańskiej. Tak, gdyż naszą Polską wiarą od zarania dziejów było Pogaństwo. I powinniśmy być z tego dumni, pielęgnować wiarę naszych przodków i uczyć o niej nasze dzieci.
Nie rzymski katolicyzm, który narzucony został Polakom podstępnie pod postacią chrztu Mieszka I w 966r. Mieszko I przyjął chrzest jedynie po to, aby móc poślubić swoją żonę – chrześcijankę.
Katolicki morderczy miecz rycerzy krzyżowych /patrz zakon krzyżacki/ wysyłany z Rzymu, tak jak legiony rzymskie uprzednio, podbijał i wyrzynał słabsze narody przejmując ich ziemie i majątki pod swoje władanie i tym rozprzestrzeniał wpływ Rzymu i nowej, obcej Słowianom, religii w Europie. Spokojny naród słowiański, jakim wtedy byli Polacy nie potrafił się oprzeć niestety potędze miecza rzymskich chrześcijan.
Jednak geny Pogaństwa pozostały w słowiańskim ciele pomimo dwóch tysięcy lat hegemonii rzymskich katolików w Polsce. Dowodem na to są właśnie takie święta, w których nijako podświadomie pojawiają się słowiańscy wojowie, słowiańskie kobiety i wszechobecny magiczny ogień – symbol wiary Pogańskiej. I chwała Bogu /Słowiańskiemu Światowidowi/ za to.
Kiedy Kara Mustafa, dzielny wódz Krzyżaków,
prowadził swe zastępy, przez Alpy, na Kraków
do obrony swych granic będąc zawsze skory,
pobił go pod Grunwaldem, król Stefan Batory.
Odciął husarię wroga, i gonił go przez dziesięć godzin, aż do Macedonii.
Tam, królowa Pompadour – pani wielkiej cnoty
bawiła go u siebie przez cztery soboty.
Tamtejszy sławny chemik – Aleksander Wielki
darował mu do zbroi trzy srebrne pętelki.
Tymczasem, na Północy – w sławnym kraju futer
głosił swa naukę doktor Marcin Luter.
A pracował tak także piórem i wymową.
Umarł wraz z Kościuszką w Noc Bartłomiejową.
Bylo fajnie jak na te aure. Troche jednak obawiam sie o kopiec i jego otoczenie. Erozja woda tlumy i zero zainteresowania ze strony wladz miasta itp . Inne kopce maja fundusze , odnawia sie je co 10 lat jak KOSCIUSZKI ktory pochlonal tyle czasu i kasy remontowany przez firme SKANSKA pare lat temu , To PILUSUDSKIEGO … a tej niszczeje w oczach zapomniany przez wszystkich . Super ze chociaz tabliczki byly o zakazie wstepu na kopiec bo widac jest ktos komu zalezy by calkiem nie zniknal z panoramy miasta. Pozdro dla wszystkich Podgorzan