Rękawka zwyczaj krakowski. Corocznie w dniu trzecim świąt wielkanocnych śpieszą gromadnie mieszkańcy Krakowa za Wisłę, na wzgórze zwane Krzemionkami, by przy potężnej mogile Krakusa rozdawać ubogim obfite resztki święconego.

Cofnę się do wspomnień o tym zwyczaju, no może nie aż o setki lat wstecz, najwyżej o czterdzieści parę i opowiem o pewnej krakowskiej kronice telewizyjnej. Redaktor Halina Zawrzykraj postanowiła w swoisty sposób nawiązać do tamtej opowieści i „pożyczyła” sobie w tym celu mojego tatę Jana, jako zacnego, zamożnego mieszczanina i siostrzeńca Sławka jako ubogie, podgórskie chłopie.

Lata już dawno były chude więc „chłopię” (z okropnie znudzoną miną) zostało obdarowane tym, w co Rękawka bogata, czyli watą cukrową. Żal, że nie było wtedy sposobu, by tę chwilę utrwalić, ale do dziś mam w oczach obraz gdy tatuś, sam zresztą bielutki i śliczny jak ta wata, wręcza Sławkowi słodką chmurkę.

Ten fragment Kroniki powtórzono w Dzienniku Wieczornym TVP, no i nikt wprawdzie tacie nie zaproponował epizodu w reklamówce choćby tej waty (bo nie było reklam, a wata ma się i bez tego dobrze)ani nie prosił o autograf, ale za to rozdzwoniły się telefony znajomych i krewnych z całej Polski z pozdrowieniami i gratulacjami efektownego występu.

Na koniec dodam, że może przecież tak się zdarzyć, że gdzieś w archiwum ta Kronika jeszcze tkwi i za rok w dniu następnej Rękawki zobaczymy ją na stronie PODGORZE.PL.