W cyklu Dlatego klasycy gościem Eryka Ostrowskiego będzie poeta i kompozytor Edward Pasewicz – najważniejszy polski debiut poetycki ostatnich 10 lat. 15 maja (sobota) godz. 18.00. Urząd Miasta Krakowa, Rynek Podgórski 1, Sala im. Franciszka Maryewskiego.W cyklu Dlatego klasycy gościem Eryka Ostrowskiego będzie poeta i kompozytor Edward Pasewicz – najważniejszy polski debiut poetycki ostatnich 10 lat. 15 maja (sobota) godz. 18.00. Urząd Miasta Krakowa, Rynek Podgórski 1, Sala im. Franciszka Maryewskiego.
W cyklu „Dlatego klasycy” gościem Eryka Ostrowskiego będzie Edward Pasewicz, najważniejszy polski debiut poetycki ostatnich 10 lat, nagroda im. Jacka Bierezina za tom Dolna Wilda (2000), Nagroda Wydawców Książek i Prezydenta Miasta Poznania (2003), Medal Młodej Sztuki (2004), nominacja do Nagrody Literackiej Gdyni za tom Henry Berryman Pięśni (2007), nominacja do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej SILESIUS za tom Drobne! Drobne! (2009), autor kryminału Śmierć w darkroomie (2007)
Premiera wyboru wierszy
Muzyka na Instrumenty Strunowe, Perkusję i Czelestę. Wydanie podwodne
Recital fortepianowy Poety
Klavierstücke na motywach Norberta von Hannenheima nr 1-25
15 maja (sobota) godz. 18.00
Urząd Miasta Krakowa, Rynek Podgórski 1, Sala im. Franciszka Maryewskiego
EDWARD PASEWICZ – ur. 1971, poeta, prozaik i kompozytor. Laureat VIII Konkursu im. Jacka Bierezina (2000). Debiutował tomem wierszy „Dolna Wilda” (2001). Opublikował również Nauki dla żebraków (arkusz poetycki, „Topos” 2003), „Wiersze dla Róży Filipowicz” (2004), poemat „th” (2005). W 2007 został nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia za książkę „Henry Berryman Pięśni”. Jest również autorem pierwszego gejowskiego kryminału „Śmierć w darkroomie” (2007). Ostatnio ukazał się tom jego wierszy „Drobne! Drobne!”, który nominowany był do Wrocławskiej Nagrody Poetyckiej SILESIUS 2009 w kategorii książka roku. Jego wiersze były tłumaczone m.in. na niemiecki, angielski, słoweński, serbski, bułgarski, czeski, hiszpański, kataloński, włoski. Jest buddystą, uczniem Ole Nydahla. Mieszka w Poznaniu.
AUTOBUS CZERWONY
Piękny chłopiec.
Piękny mocny.
Piękny a śmiertelny.
Ludzie w autobusie
patrzą na niego.
Pełno jest spojrzeń,
które go taksują.
Kobiety i mężczyźni,
dzieci i martwe przedmioty.
Och, one szczególnie.
Pełen martwych przedmiotów
jest ten autobus, który
wiezie chłopca.
I wszystkie spojrzenia
są jakby jednym spojrzeniem,
może dlatego, ze jest tak realny,
za długa jest koszulka
za duże są buty?
Spojrzenie ma rozbiegane
szczególnie na przystankach,
jakby czekał i wypatrywał
przy kolejnych wiatach
kogoś, kogo zna lub
kogoś, kto zna jego.
Lecz dojeżdża sam,
i nie zamienia
z nikim ani słowa.
Piękny chłopiec.
Piękny mocny.
Piękny a śmiertelny.
Pełne są jego spojrzeń
nasze nerwowe spojrzenia.
PROKOFIEW ANDANTE SOGNANDO
Przyszło nam Marku mieszkać na dnie morza,
bez snu i jedzenia, w kącie, tam przy desce,
gdzie krab wśród jabłek szyderczo porusza
nierealnymi szczypcami, bo jabłka są tu wszędzie,
tak jak i ludzie są tu wszędzie, i wszystko jest
ludzkie w zasadzie, nawet krab i dno i piasek,
w końcu nawet woda Marku jest tu czymś człowieczym.
Mieliśmy mieszkać gdzie indziej, lecz ponury
schemat otulił nasze ciała i wylądowaliśmy.
Teraz twarz twoja jest bąblem powietrza, można
na nią patrzeć z boku jak na wykrzywioną maskę.
Chce mówić, ale z ust płynie strumień wody,
ryby wokół zbierają się, by patrzeć, coraz ich
więcej wokół twoich ramion.
WIERSZ OSOBISTY
Niech Buddowie i Bodhisattvowie
błogosławią mojego Marka.
Jego oddech płytki i szybkie spojrzenia,
dźwięk przełykanej śliny i lęk przed czasem,
taki jak mój.
I jego tętno i taniec nad ranem przy Św. Marcinie
i też taksówkę, jazdę bez trzymania się zasad,
zbite szklanki, skaleczenia nocą,
wychodzenie przed czasem z najlepszej imprezy.
Tę drogę w dół, która każdemu z nas znaczy
twarze i dłonie, stopy i usta, bez której bylibyśmy
jak porzucone przez ptaki gałęzie,
ciemniejsi o ton
i mniej obecni niż teraz, kiedy stoimy
przy kiosku i patrzymy na tych, co dzwonią
i tych, co przechodzą.
Niech błogosławią, kiedy wszystko jest
odległe i dzieje się teraz, dzwonek tramwaju
i syk opon, puszkę po farbie, którą wiatr popycha,
lecz ona obraca się wokół własnej osi,
unieruchomiona przez kamień.
KSIĄŻECZKA DO POKREWIEŃSTWA
Nad czym się pochylam, gdy myślę o Tobie?
Nad studnią, strumieniem czy strupkiem na dłoni?
„Jest jakaś krew w tym ciemnym żargonie
ktoś ciągnie wagon po tym bocznym torze”.
Czy jest rym do gorzkiej książki, którą tu czytałeś?
Kto nas opisał:
„mówią, że jak zwierzęta
tarzali się w pościeli
i Bóg na nich patrzył, święci i anieli”?